Spotkanie ze światem pracy, modlitwa przed Całunem Turyńskim, Msza św. z udziałem 100 tys. wiernych, spotkanie z salezjanami i salezjankami w 200. rocznicę urodzin ich założyciela św. Jana Bosko, z chorymi i niepełnosprawnymi oraz młodzieżą złożyły się na pierwszy dzień wizyty Franciszka w Turynie.
Spotkanie z rodziną salezjańską
Po obiedzie Franciszek udał się do bazyliki Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na spotkanie z rodziną salezjańską. Po drodze zatrzymał się na chwilę prywatnej modlitwy w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. W improwizowanym przemówieniu do duchowych synów i córek św. Jana Bosko papież mówił o swoich związkach z salezjanami oraz wyzwaniach stojących przed zakonem. "Salezjanie uformowali moją uczuciowość, to charyzmat księdza Bosko: miłością sprawiał dojrzewanie chłopców" - wyznał papież i dodał, że było to możliwe, bo św. Jan Bosko miał dobrą i silną matką.
Franciszek przypomniał, że Piemont od koniec XIX wieku był zdominowany przez masonerię i antyklerykałów, a jednak w tym czasie było tu wielu świętych. Zaznaczył, że także dziś w obliczu kiedy 40 proc. młodych poniżej 25 roku życia jest bez pracy przed salezjanami stoją wielkie wyzwania. Wskazał, że ksiądz Bosko propagował sport, który wychowywał do większego włączania się w życie społeczne, zdrowego współzawodnictwa, piękna współpracy.
Ojciec Święty zauważył, że również ksiądz Bosko działał w złym czasie kryzysu, nastrojów antykościelnych. Nie bał się mówić o trzech "białych miłościach": Maryi, Eucharystii i papieża. Mówiąc o miłości do Następcy św. Piotra Franciszek zaznaczył, że nie chodzi o umiłowanie osoby, lecz Piotra jako przedstawiciela Oblubieńca Kościoła, chodzi o umiłowanie Kościoła. Franciszek wyznał, że często stawiane jest jemu pytanie, dlaczego kobieta nie jest szefem dykasterii. Podkreślił, że taka postawa byłaby czystym funkcjonalizmem, a miejsce kobiety w Kościele jest takie samo jak Maryi w poranek Zesłania Ducha Świętego. Zachęcił, by nie wstydzić się Kościoła, który rzecz jasna musi się nawracać każdego dnia, od papieża począwszy. Zachęcił salezjanów, by nie bali się podejmować ryzykownych decyzji.
Starsi - ofiary kultury odrzucenia
O osobach starszych, ofiarach kultury odrzucenia mówił Franciszek podczas popołudniowego spotkania z chorymi i niepełnosprawnymi w kościele św. Józefa Cottolengo w Turynie. Są oni pensjonariuszami założonego przez tego świętego Małego Domu Opatrzności Bożej. Papież przypomniał, że ks. Cottolengo założył go prawie dwa wieki temu. "Zainspirowany miłością miłosierną Boga Ojca i całkowicie ufając Jego Opatrzności, przyjmował ubogich, opuszczonych i chorych, którzy nie mogli być przyjmowani w szpitalach tamtej epoki" - powiedział papież.
Zwrócił uwagę, że wykluczenie ubogich oraz trudności w otrzymaniu niezbędnej opieki i leczenia jest sytuacją, która niestety istnieje także i dziś, mimo że dokonano wielkich postępów w medycynie i pomocy społecznej. Podkreślił, że jest to następstwo kultury odrzucenia, będącej następstwem kryzysu antropologicznego, który w centrum nie stawia już człowieka, ale konsumpcję i interesy ekonomiczne.
Wśród ofiar kultury odrzucenia Franciszek wymienił przede wszystkim osoby starsze, których długowieczność nie zawsze jest postrzegana jako Boży dar, ale czasami jako ciężar, trudny do zniesienia, zwłaszcza, gdy zdrowie jest znacznie osłabione. "Ta mentalność nie jest dobra dla społeczeństwa, a my musimy rozwijać "przeciwciała" wobec takiego sposobu postrzegania osób starszych czy niepełnosprawnych, jakby były egzystencjami już nie godnymi, by je przeżywać" - powiedział Ojciec Święty.
Franciszek zwrócił uwagę, że racją bytu Małego Domu nie jest świadczenie pomocy czy filantropia, ale Ewangelia. "Ewangelia miłości Chrystusa jest mocą, która go zrodziła i pozwala dalej rozwijać jego działalność: szczególna miłość Jezusa wobec najbardziej kruchych i najsłabszych" - zaznaczył papież.
Po spotkaniu papież złożył nieplanowaną wizytę w kościele św. Teresy, gdzie został ochrzczony jego ojciec, a także zawarli sakrament małżeństwa jego dziadkowie ze strony ojca.