Spotkanie ze światem pracy, modlitwa przed Całunem Turyńskim, Msza św. z udziałem 100 tys. wiernych, spotkanie z salezjanami i salezjankami w 200. rocznicę urodzin ich założyciela św. Jana Bosko, z chorymi i niepełnosprawnymi oraz młodzieżą złożyły się na pierwszy dzień wizyty Franciszka w Turynie.
Przed Całunem Turyńskim
Po spotkaniu z światem pracy papież przejechał odkrytym samochodem do katedry aby modlić się przed słynnym Całunem, płótnie, w które, według wielowiekowej tradycji, było owinięte ciało Jezusa Chrystusa po złożeniu w grobu. Od kilku tygodni jest ono wystawione na widok publiczny. Wchodzącego do świątyni Ojca Świętego powitał śpiew i brawa zgromadzonych. Potem Franciszek przez kilkanaście minut w ciszy adorował i modlił się przed Całunem. Następnie udał się do ołtarza z relikwiami bł. Piotra Jerzego Frassatiego, patrona młodzieży, studentów, ludzi gór i Akcji Katolickiej gdzie chwilę pogrążył się w modlitwie.
W świątyni obecne były mniszki klauzurowe z różnych klasztorów na terenie archidiecezji, emerytowany arcybiskup Turynu, kard. Severino Poletto, przedstawiciele Konferencji Biskupów Piemontu, członkowie Komitetu ds. Całunu, niepełnosprawni oraz członkowie rodziny bł. Frassatiego.
Tegoroczne nadzwyczajne wystawienie Całunu wiąże się z trwającym obecnie Rokiem Jubileuszowym św. Jana Bosko (sierpień 2014-sierpień 2015) z okazji 200. rocznicy jego urodzin.
W drodze z katedry na Piazza Vittorio, miejsce celebry Mszy św. papież zatrzymał się na chwilę, wyszedł z papamobile by pozdrowić grupę osób niepełnosprawnych z opiekunami.
Rachunek z miłości
Przed Mszą św. z udziałem 100 tys. wiernych na placu Vittorio w Turynie Franciszek tradycyjnie przejechał papamobile pomiędzy sektorami. Ojciec Święty koncelebrował ją wraz z biskupami Regionu Piemontu, wśród których znalazł się jeden z ostatnich żyjących uczestników Soboru Watykańskiego II 91-letni bp Luigi Bettazzi z Ivrei.
W homilii nawiązując do dzisiejszych czytań papież mówił o "miłości wiernej, miłości, która wszystko stwarza na nowo, miłości stabilnej i pewnej". "Jezus ucieleśnia tę miłość, jest jej Świadkiem. Nie przestaje nas kochać, wspierać, przebaczać i tak towarzyszy nam na drodze życia" - przypomniał Franciszek dodając, że Jezus pozostaje wierny, nawet gdy pobłądziliśmy i czeka na nas, aby nam przebaczyć.
Mówiąc o miłości Boga, która "wszystko stwarza na nowo" Franciszek wskazał na potrzebę uznania swoich ograniczeń i słabości. "Zbawienie może wejść w serce, kiedy my otwieramy się na prawdę i uznajemy nasze błędy, nasze grzechy" - przypomniał papież.
Rozważając sens "miłości Boga, która jest stabilna i pewna" Franciszek wskazał na potrzebę "męstwa wiary". "W obliczu człowieka, który krzyczy: `Nie daję sobie rady`, Pan wychodzi mu na spotkanie, daje skałę Swojej miłości, a każdy może się jej uchwycić, będąc pewnym, że nie spadnie. Ileż razy czujemy, że nie dajemy sobie rady! Ale On jest obok nas z wyciągniętą ręką i otwartym sercem" - mówił papież.
Zwracając się do mieszkańców Turynu i Piemontu przypomniał, że ich przodkowie doskonale wiedzieli, co znaczy być „skałą”, co oznacza „solidność” i zacytował fragment wiersza pochodzącego z Turynu słynnego poety Nino Costy (1886-1945).
"Możemy postawić sobie pytanie, czy jesteśmy dzisiaj mocni na tej skale, jaką jest miłość Boga. Jak przeżywamy wierną miłość Boga wobec nas?" - pytał Franciszek. "Zawsze istnieje ryzyko, że zapomnimy o tej wielkiej miłości, jaką okazał nam Pan. Także nam chrześcijanom grozi, że damy się sparaliżować lękami o przyszłość i że będziemy poszukiwać bezpieczeństwa w rzeczach przemijających czy też we wzorcu społeczeństwa zamkniętego, które dąży bardziej do wykluczenia, niż do włączenia" - mówił papież.
Przypomniał, że piemoncka ziemia zrodziła wielu świętych i błogosławionych, którzy "przyjęli Bożą miłość i rozprzestrzenili ją po całym świecie, święci wolni i uparci". Zachęcił zebranych aby szli śladami tych świadków wiary i żyli radością Ewangelii praktykując miłosierdzie.
"Niech Duch Święty pomoże nam być zawsze świadomymi tej „skalistej” miłości, która nas czyni stabilnymi i mocnymi w małych i wielkich cierpieniach, czyni nas zdolnymi, by nie zamykać się w obliczu trudności, by zmierzyć się z życiem z odwagą i patrzeć w przyszłość z nadzieją" - powiedział papież i przypomniał o potrzebie pokoju dla tych, którzy uciekają od wojen i prześladowań w poszukiwaniu pokoju i wolności.
Na zakończenie zawierzył wszystkich Najświętszej Maryi Pocieszycielki, la Consola', która "jest tu, niska i masywna, bez przepychu: jak dobra matka".
Za wizytę podziękował Franciszkowi metropolita Turynu, abp Cesare Nosiglia. W imieniu pielgrzymów odwiedzających Całun arcybiskup Turynu ofiarował papieżowi sumę pieniędzy na cele charytatywne. Ze swej strony Franciszek wręczył w darze kielich mszalny.
"Pannie Najświętszej zawierzam to miasto i jego terytorium oraz jego mieszkańców, aby mogli żyć w sprawiedliwości, pokoju i braterstwie" - powiedział Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański. Papież wskazując na obecny w miejscowej katedrze Całun powiedział, że "przyciąga on do oblicza i umęczonego ciała Jezusa, a jednocześnie popycha ku obliczu każdej osoby cierpiącej i niesprawiedliwie prześladowanej".
Pozdrowił m. in. salezjanów obchodzących w tym roku 200. rocznicę urodzin założyciela, św. Jana Bosko. "Poświęcacie się z zaangażowaniem w pracy duszpasterskiej i jesteście blisko ludzi oraz ich problemów. Zachęcam was do kontynuowania z radością waszej posługi, zawsze koncentrując się na tym, co istotne w głoszeniu Ewangelii" - powiedział Ojciec Święty.
Po Mszy św. Franciszek udał się na obiad, który zjadł w siedzibie arcybiskupa Turynu z młodymi więźniami, imigrantami, bezdomnymi i rodziną romską.