Jak znaleźć dziurę w całym?

Pomagasz? Uważaj, możesz być oskarżony o dyskryminację.

Czy organizacja zbierająca fundusze na rzecz chorych na białaczkę, może być posądzona o dyskryminację chorych na mukowiscydozę, albo na inne ciężkie choroby?

Oczywiście, że tak... jeśli zanurzymy się w gęste opary absurdu. Wtedy logika i zdrowy rozsądek już tak nie uwierają.

Dostałem dziś telefon z lokalnej rozgłośni radiowej z prośbą o komentarz w sprawie - uwaga - dyskryminacji przez Polskę niechrześcijan w Syrii.

Otóż ewentualne przyjęcie przez nasz kraj 60 rodzin chrześcijańskich z Syrii jest przez niektórych uważane za przejaw dyskryminacji w udzielaniu pomocy ze względu na wyznawaną wiarę.

Zdaje się, że według tak przyjętej logiki, zanurzonej w oparach absurdu, Fundacja Estera, która jest inicjatorem operacji sprowadzenia tych uchodźców, nie ma prawa decydować, komu chce pomóc.

Prawdopodobnie grupa 60 rodzin sprowadzonych do Polski, żeby było sprawiedliwie, musiałaby odzwierciedlać strukturę społeczną Syrii. Być może pojawiłyby się też głosy o konieczności odpowiedniej reprezentacji różnych orientacji seksualnych. Tak, żeby nikogo, ale to nikogo nie dyskryminować.

Przepraszam za ironię w tak dramatycznej sprawie, ale czasami nic innego nie pozostaje, kiedy trzeba zmierzyć się z absurdem.

Może warto w tym kontekście zadać kilka pytań:

Czy człowiek, który w jakiejś trudnej sytuacji pomaga najpierw swojemu bratu, a potem sąsiadowi, dyskryminuje sąsiada ze względu na DNA?

Czy polska ambasada, która w danym kraju pomaga najpierw, albo wyłącznie obywatelom polskim, dyskryminuje innych ze względu na pochodzenie?

Czy chrześcijanin, który pomaga najpierw swojemu bratu w wierze, bo przecież wszystkim pomóc nie może, dyskryminuje tych, którym w tym momencie nie pomaga?

W tych trzech przypadkach impulsem do pomocy jest, moim zdaniem, nie tylko chęć jej niesienia, ale przede wszystkim powinność wynikająca z więzi. Mam prawo, a wręcz obowiązek, pomóc najpierw temu, z kim mnie łączy więź, nie zamykając się oczywiście na wszystkich innych.

W przypadku pomocy rodzinom chrześcijańskim z Syrii działa, moim zdaniem, jeszcze jedno kryterium, chyba nawet ważniejsze niż więź. Chodzi o pilność.

To chrześcijanie są w tym momencie w Syrii najbardziej zagrożeni. Cierpią nie tylko z powodu trwającej tam od lat wojny, która nie oszczędza nikogo. Są też bezlitośnie tępieni przez bojowników Państwa Islamskiego. Tylko oni są zabijani ze względu na wyznawaną wiarę, więc może również dlatego, ze względu na wyznawaną wiarę trzeba im pilnie pomóc.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Wojciech Parfianowicz