FC Sevilla wygrała Ligę Europy po kapitalnym spektaklu rozegranym na stadionie Narodowym w Warszawie. Hiszpanie pokonali 3-2 Dnipro Dniepropietrowsk i obronili trofeum zdobyte przed rokiem. Bohaterami meczu byli sami obcokrajowcy: Carlos Bacca z Kolumbii, Ever Banega z Argentyny i Polak Grzegorz Krychowiak.
Krychowiak jest pierwszym Polakiem, który wygrał to trofeum, piątym, który wygrywa europejskie trofeum w piłce nożnej.
Warszawa znów, choć przez chwilę była stolicą europejskiego futbolu. Finał Ligi Europy trafił do Polski pierwszy raz. Ba, to był pierwszy finał europejskich rozgrywek, bo przecież ani żadnego pucharu, ani Euro 2012 nie kończono nigdy w Polsce.
Czekaliśmy długo ale w nagrodę dostaliśmy spektakl najwyższej klasy. Sporo goli, piękne akcje, żywe tempo i walka od pierwszej do ostatniej minuty zawodów. Hiszpanie takie mecze nazywają jugazo, czyli meczycho po polsku. Fakt, meczycho mieliśmy na sto dwa!
Ukraińcy szybko objęli prowadzenie, wprawiając w osłupienie obserwatorów, bo to Sevilla była faworytem i miała ponoć roznieść rywala. Brazylijczyk Mattheus perfekcyjnie dośrodkował a Chorwat Kalinić z bliska wpakował piłkę do siatki.
Już w 24 minucie pierwszy raz w roli głównej wystęąpił Grzegorz Krychowiak. To on groźnie główkował a bramkarz sparował piłkę na róg.
Trzy minuty później kapitan Sevilli, Jose Antonio Reyes po podaniu Evera Banegi znalazł się sam na sam z bramkarzem. Szansa wyborna ale efektem był zaledwie rzut rożny.
Była 28 minuta, kiedy Krychowiak stał się bohaterem! Polak dostał piłkę w polu karnym w ogromnym zamieszaniu, balansem ograł rywala i trafił na 1-1. Przewaga Sevilli nagrodzona!
Na trybunach wspaniały doping, kibice zdzierali gardło wykrzykując swoje canticos. Atmosfera była równie znakomita co mecz.
A w meczu działo się co rusz, bo Dnipro od razu rzuciło się do ataku, ale zamiast odzyskania prowadzenia nadziało się na kontrę Sevilli. Reyes rzucił przecinające podanie między dwóch obrońców a Carlos Bacca wyskoczył zza ich pleców. Sam na sam z bramkarzem było dla niego formalnością. 2-1!
Dnipro w odpowiedzi próbowało akcji ze skrzydeł ale osamotnieni Mattheus i Konoplianka nie potrafili sforsować obrony rywala.
Chociaż przyznać trzeba, że popisy Konopljanki nosiły znamiona futbolowego artyzmu. Regularnie mijał dwóch rywali po czym dogrywał piłkę partnerom lub groźnie strzelał
W 42 minuta, świetna kontra Sevilli zakończona nieznacznie chybiony strzałem Aleixa Vidala. Ale Minutę poszła akcja rywali, przerwana faulem przed polem karnym. Rusłan Rotan podszedł do piłki od niechcenia i niczym Ronaldinho posyłał futbolówkę nad murem obok bezradnego bramkarza, 2-2. A każdy z siedzących na trybunach już wiedział że jest świadkiem niezwykłego spektaklu, którego Warszawa długo nie zapomni.
Drugą połowę bojowo zaczęła Sevilla. Po efektownej kombinacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Bacca, sędzia jednak dopatrzył się spalonego.
W odpowiedzi kolejne kapitalne zagranie Konoplianki do Mattheusa ale jego strzał z powietrza był za słaby aby zaskoczyć bramkarza.
Gola na 3-2 strzelili Hiszpanie w 73 minucie, a poprzedziły dwa przypadkowe zagrania ukraińskich zawodników, lecz kiedy wreszcie Vitolo podał do Bacci o przypadku mowy nie było. Kolumbijczyk pięknym, technicznie nienagannym strzałem z pierwszej piłki przywrócił Hiszpanom prowadzenie. A jak potem się okazało dał wygraną Andaluzyjczykom.
Ukraińcy wprawdzie wychodzili ze skóry aby odrobić straty, lecz Hiszpanie skutecznie wybijali ich z uderzenia, chociaż niejedną kontrę pod swoje karne przepuścili. Na dodatek w końcówce meczu Mattheus padł na murawę i potrzebna była natychmiastowa interwencja medyczna. Piłkarzem zajęli się lekarze a zawodnicy Dnipro wiedząc, że limit zmian został już wykorzystany, w dziesiątkę rzucili się do ataku. Za późno. Hiszpanie już poczuli, że jedną ręką trzymają trofeum i wydrzeć go sobie nie pozwolą. W emocjonującej końcówce dziesiątka z Ukrainy desperacko próbowała odrobić straty. Na nic ich wysiłki, bo Sevilla dowiozła 3-2 do końca meczu i jako pierwszy klub w historii czwarty raz wygrała Ligę Europy i Puchar UEFA.
- Wygraliśmy zasłużenie po efektownym meczu z trudnym rywalem, któremu chciałem podziękować za rywalizację - powiedział trener Unai Emery po meczu. Hiszpańscy dziennikarze tyleż mu gratulowali wygranej co składali kondolencje ze względu na śmierć ojca, z którym był blisko związany.
Sevilla wygrała rozgrywki cztery razy w ciągu 10 lat. Hiszpańskie kluby wygrały sześć razy w ciągu 10 lat. Za 10 dni FC Barcelona stanie przed szansą na zwycięstwo w najważniejszych klubowym turnieju świata, Lidze Mistrzów. W Berlinie zagra z Juventusem Turyn.
Bartłomiej Rabij