A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo i dał im mówiąc: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”.
W maju tradycyjnie przed polskimi kościołami widać tłumy wiernych, wśród nich szczególnie wyróżniają się odświętnie ubrane dzieci – te przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej. Przygotowania do jej przyjęcia trwały za moich czasów, a więc prawie pół wieku temu, przez cały rok. Nie pamiętam dokładnie, na ile przeżyłem fakt, że ta moja Pierwsza Komunia Święta to pamiątka Ostatniej Wieczerzy. Ale w słowniku małego chłopca słowa: ostatni/ostatnia kojarzą się pewnie bardziej z jakimiś zawodami sportowymi; ktoś dobiegł do mety jako ostatni, ktoś jest ostatni w tabeli. Określenie „ostatnia wieczerza” nie ma więc posmaku definitywnego końca czegoś. Wszak przed pierwszokomunijnym dzieckiem otwiera się właśnie całe życie. No tak, ale przecież Ostatnia Wieczerza, mimo że ostatnia – a może właśnie dlatego – też jest przecież początkiem…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Łęcki