Sytuacja w Macedonii pogarsza się. Premier rozmontowuje demokrację, lider opozycji od trzech miesięcy destabilizuje kraj. A na granicę z Kosowem powróciła przemoc.
Materiały kompromitujące polityków to częsty element politycznej rywalizacji. Doskonale wiemy o tym w Polsce, gdzie afera taśmowa była jednym z najgłośniejszych wydarzeń zeszłego roku. Podobny skandal wybuchł w 2015 r. w Macedonii. Zasięg i ciężar przestępstw, które wychodzą na jaw w tych nagraniach, jest jednak nieporównywalnie większy niż nad Wisłą. Bohaterowie taśm, premier Nikola Gruevski, ministrowie i politycy związani z obozem władzy, przyznają się w zarejestrowanych rozmowach do masowego podsłuchiwania obywateli, planu demontażu wolnych mediów, ingerencji w wymiar sprawiedliwości i rynek nieruchomości. Szczególnie złowrogo brzmi ostatnia z ujawnionych taśm. Minister spraw wewnętrznych Gordana Jankulovska i szef macedońskiego wywiadu Saso Mijakov rzekomo dochodzą do wniosku, że „nie ma szans na współpracę z Albańczykami”, z którymi trzeba „raz na zawsze się uporać”. Bałkańska afera taśmowa spowodowała permanentny kryzys polityczny w i tak bardzo niestabilnej Macedonii oraz dalszą polaryzację tamtejszego społeczeństwa. Opozycja od 17 maja prowadzi masowe demonstracje i utworzyła w stołecznym Skopje majdan. Natomiast premier ani myśli zrezygnować, odpowiadając kontrmanifestacjami jego wciąż bardzo licznych zwolenników. W tym samym czasie w niejasnych okolicznościach doszło do gwałtownych starć zbrojnych w mieście Kumanovo, niedaleko granicy z Kosowem. Mozolna odbudowa kraju z wojny domowej staje pod poważnym znakiem zapytania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko