Podczas wtorkowej debaty w PE premier Węgier Viktor Orban bronił prawa do dyskusji na temat kary śmieci oraz konsultacji społecznych w sprawie imigracji. To tematy, które niepokoją część europosłów. Orban skrytykował również propozycje KE dotyczące imigracji.
KE zamierza pod koniec maja zaproponować uruchomienie systemu rozmieszczania uchodźców w różnych krajach UE, aby złagodzić skutki fali imigracji w regionie Morza Śródziemnego. Zdaniem Orbana propozycja KE "jest po prostu absurdalna, graniczy z obłędem".
"Obłędem jest wprowadzanie sztucznych kwot podziału między państwa członkowskie. Kwoty tylko zachęcą więcej ludzi do przybycia do Europy. To także zachęta dla osób trudniących się przemytem ludzi" - powiedział premier Węgier podczas wtorkowej debaty w PE poświęconej sytuacji w tym kraju. "Chcemy sami decydować, czy chcemy przyjmować imigrantów" - dodał.
Węgierski rząd w ramach konsultacji społecznych rozesłał obywatelom formularz z pytaniami na temat migracji. Węgrzy mają m.in. odpowiedzieć, czy wzrost zagrożenia terroryzmem może mieć związek z błędami w unijnej polityce migracyjnej. W liście towarzyszącym kwestionariuszowi Orban pisze, że "nie można dopuścić, by imigranci ekonomiczni zagrażali pracy i zarobkom Węgrów".
"Powinniśmy pytać obywateli, co o tym sądzą" - powiedział we wtorek w PE Orban. "Węgry nie podpisały żadnego porozumienia w sprawie tego, o czym można mówić, a o czym nie, na temat czego wolno przeprowadzać konsultacje, a na temat czego nie" - dodał.
Premier Orban, a także niektórzy węgierscy europosłowie przytaczali dane, z których wynikało, że na Węgrzech odnotowano 20-krotny wzrost liczby imigrantów, głównie Albańczyków z Kosowa.
Premier Węgier ocenił, że Europa powinna pozostać kontynentem Europejczyków, a Węgry krajem Węgrów. Jego zdaniem jest to zgodne z wartościami europejskimi, w tym z zasadami ojców-założycieli UE.
"Węgrzy mówią prosto z mostu o trudnych rzeczach, jak kara śmierci czy imigracja. Nie owijamy w bawełnę" - zaznaczył szef węgierskiego rządu. "Uważamy, że poprawny politycznie dyskurs nie zbliży nas do rozwiązań" - dodał.
Jak wskazał, należy rozróżniać imigrantów ekonomicznych od osób ubiegających się o azyl. "Imigranci ekonomiczni szukają lepszego życia. Niestety, na Węgrzech nie możemy zapewnić pracy wszystkim imigrantom" - powiedział.
Viktor Orban bronił również prawa do dyskusji na temat przywrócenia kary śmierci. Pod koniec kwietnia, komentując zabójstwo młodej kobiety, które wstrząsnęło opinią publiczną na Węgrzech, Orban opowiedział się za dyskusją na temat najwyższego wymiaru kary. Jego rzecznik wyjaśnił potem, że Węgry nie zamierzają przywracać kary śmierci, a toczy się jedynie debata na ten temat. "Nie chcę żyć w czasach porównywalnych do średniowiecza, kiedy o pewnych rzeczach nie można mówić. To kwestia swobody myśli i poglądów" - powiedział we wtorek Orban, odnosząc się do krytyki, jaka spadła na jego rząd po tej wypowiedzi.
"Jakiekolwiek zmiany powinny być zgodne z przepisami europejskimi i węgierskimi. To nie są decyzje wykute w kamieniu, tylko decyzje ludzkie, które podlegają także zmianie. Tak wygląda demokracja" - dodał.
Wiceprzewodniczący KE i komisarz ds. rządów prawa i Karty Praw Podstawowych Frans Timmermans przypomniał, że artykuł 2. Karty praw podstawowych Unii Europejskiej zakazuje orzekania i wykonywania kary śmierci.
"Ponowne wprowadzenie kary śmierci będzie sprzeczne z wartościami UE" - powiedział komisarz. "Komisja zrozumiała, że węgierski rząd nie przewiduje powrotu do kary śmierci i będzie przestrzegał wszystkich traktatów" - dodał. Timmermans zaznaczył, że gdyby Budapeszt podjął kroki w kierunku przywrócenia kary śmierci, reakcja KE byłaby natychmiastowa.
Wiceprzewodniczący KE ocenił, że konsultacje publiczne mogą być ważnym narzędziem prowadzenia polityki cieszącej się poparciem społeczeństwa. "Niemniej jednak konsultacje oparte na zniekształconych przesłankach nie mogą stanowić właściwych podstaw dla polityki" - zaznaczył komisarz. "Mówienie o tym, że imigranci stanowią zagrożenie dla miejsc pracy, wprowadza w błąd" - dodał.
Manfred Weber, przewodniczący chadeckiej Grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należy także partia Orbana Fidesz, ocenił, że "wiele zwrotów w kwestionariuszu może być kwestiami zapalnymi". "Rozróżnianie na tych w Brukseli i na tych w Budapeszcie - to nie może znaleźć poparcia EPL" - powiedział Weber.
Orbana bronił inny europoseł EPL, Esteban Gonzalez Pons. "Parlament Europejski nie powstał po to, by osądzać jakiekolwiek państwo członkowskie" - oświadczył.
Węgierski rząd krytykowali m.in. socjaliści i liberałowie. Gianni Pittella, przywódca socjaldemokratów w PE, ocenił, że mówienie o imigracji i terroryzmie, jakby były powiązane, czy też traktowanie kary śmieci jako odstraszacza są "szkodliwe dla wartości europejskich". "To banalizacja demokracji, która ją osłabia - ocenił Pittella. - To pusta demokracja, która zamienia demokrację czy wolność w puste slogany pozbawione sensu".
Przemawiająca w imieniu liberałów z grupy ALDE Sophia in 't Veld oświadczyła: "EPL stoi murem za Orbanem, a my, ALDE, odrzucamy politykę pana Orbana". Z kolei szef liberałów Guy Verhofstadt wskazał, że kara śmierci to nie jest sprawa podlegająca władzom krajowym, "to kwestia naszej cywilizacji".
Węgierski socjaldemokrata Peter Niedermueller ocenił, że "Orban opisuje Węgry jako kraj ksenofobiczny, ale one takie nie są". Jego zdaniem rząd Orbana szuka głosów tych, którzy głosują na skrajną prawicę. "To nie Węgry powinny się wstydzić, lecz polityka węgierska" - powiedział europoseł.
Z kolei Zanda Kalnina-Lukaszevica, występująca w imieniu reprezentującej unijne rządy Rady UE, poinformowała, że "Rada jeszcze nie omawiała sytuacji na Węgrzech i nie ma w tej sprawie stanowiska".