Bp Villegas: Nadużycia w homiliach jak plaga

Zbyt długie, zagmatwane, monotonne, nie na temat, nieprzygotowane homilie są znakiem choroby życia duchowego księży - uważa abp Socrates Villegas z Filipin. Jego zdaniem „nadużycia w homiliach mogą szkodzić duszom”. Przestrzegł przy tym przed używaniem ambony w celach politycznych.

Wśród „licznych nadużyć wśród duchowieństwa”, takich jak nadużywanie alkoholu, nadużycia seksualne, molestowanie dzieci, hazard, nadużycia finansowe, a także związane z podróżami i wakacjami, istnieją również „bardzo bujne i upowszechniające się” nadużycia w homiliach - wskazuje metropolita Lingayen-Dagupan. Chodzi mu o „nadużywanie życzliwości ludzi, zmuszonych do słuchania zbyt długich, zagmatwanych, monotonnych, nudnych, chaotycznych, nieprzygotowanych, niechlujnych homilii”. - Żartobliwie, ale z pewną dozą prawdy ludzie mówią, że są one jedną z obowiązkowych plag, przez które muszą przebrnąć w każdą niedzielę - powiedział do księży przewodniczący konferencji episkopatu Filipin.

Wskazał, że ludzie nie skarżą się na głębię przesłania czy na akademicką egzegezę. Muszą natomiast co niedziela „znosić homilie, które nie mogą być zrozumiałe, bo zbyt dużo czasu zajmuje nam wprowadzenie, nie umiemy od razu przejść do sedna i nie wiemy jak skończyć”. - Przygotowujcie się! Mówcie jasno! - zaapelował 55-letni hierarcha.

Zauważył, że „jeśli kleryk nie żyje w czystości, nie można dopuścić go do święceń”, ale dopuszczamy go, gdy „nie potrafi mówić publicznie w sposób jasny”. Tymczasem „będzie on niebezpiecznym gwałcicielem homilii”. - Nadużycia w homilii mogą szkodzić duszom - przestrzegł abp Villegas.

Wskazał, że „długie, zagmatwane, monotonne, nie na temat, nieprzygotowane homilie są znakiem choroby życia duchowego księdza”. Przywołał słowa franciszkanina z XVII w., św. Józefa z Kupertynu: „Kaznodzieja jest jak trąbka, która nie wydaje żadnego dźwięku, dopóki ktoś w nią nie zadmie. Przed kazaniem tak się pomódl: Panie, jesteś Duchem, a ja Twoją trąbką. Bez Twojego tchnienia, nie mogę wydać żadnego dźwięku”.

- Ale to nie wystarczy, by przygotować nasze homilie. Dobry ksiądz musi przygotować siebie. Kaznodziejstwo jest posługą duszy i serca, a nie tylko strun głosowych i komórek mózgu. Prawdziwą podstawą naszych homilii jest nasze życie duchowe - zaznaczył przewodniczący filipińskiego episkopatu. Dodał, że liczy się nie to, co będziemy głosić, ale raczej Kogo, bo mamy głosić zawsze i wyłącznie Jezusa Chrystusa.

Zastawiając się nad tym, jakie jest lekarstwo na „dominującą kulturę nadużyć w homiliach”, metropolita Lingayen-Dagupan podkreślił, że „pierwszym wyzwaniem czasu jest kapłańska szczerość”. - Możesz głosić homilię do pustych żołądków, o ile żołądek proboszcza jest tak samo pusty jak jego parafian. Nasze homilie poprawią się, jeśli zmaleje nasza miłość do mówienia, a wzrośnie nasza miłość do słuchania. Kiedy nasza homilia jest zwykłą przemową, powtarzamy jedynie to, co wiemy, męczymy się i czujemy pustkę. Kiedy zaś słuchamy i modlimy się zanim zabierzemy głos, uczymy się czegoś nowego i nasza homilia będzie ożywcza i świeża. Będziemy lepszymi homiletami, jeśli odważymy się znów pachnieć jak owce - przekonywał hierarcha.

Drugim wyzwaniem jest według niego „prostota przesłania, a nawet więcej - większa prostota życia”. - Prostota życia pomoże nam także zaprzestać mówienia w homiliach o pieniądzach i zbieraniu funduszy; rozmowa o pieniądzach nigdy nie jest budująca. Prostota oznacza opór wobec używania ambony jako środka do mszczenia się na tych, którzy się nam sprzeciwiają. Prostota domaga się również trzymania z dala od kościelnego pulpitu wprowadzających podziały wyborczych działań politycznych. Prostota w homiliach oznacza porzucenie pragnienia doprowadzania ludzi do płaczu lub rozśmieszania ich - to dobre w serialach i telewizjach śniadaniowych. Prostota w homilii skłania ludzi do spuszczenia głów i uderzenia się w piersi, pragnienia zmiany, szukania miłosierdzia Bożego. Być prostym to być wielkim w oczach Boga. Prosty styl życia to najłatwiejsza do zrozumienia homilia - zaznaczył abp Villegas.

Trzecim wyzwaniem jest dokształcanie się. - Czytanie i studiowanie nie powinno ustać po skończeniu seminarium. Jeśli zaprzestajemy czytania i studiowania, narażamy dusze naszych parafian. Jeśli zaprzestajemy studiowania, wówczas zaczynamy zmuszać ludzi do czytania tak zwanej otwartej księgi naszego życia - komiksu o naszym życiu, mało inspirującego, całkiem komicznego i okropnie gorszącego. Homilia staje się naszą historią, a nie historią Jezusa - przestrzegł przewodniczący episkopatu Filipin.

- Uważajcie na swoje życie. Ludzie bardziej patrzą na nas, niż nas słuchają. Bądźcie szczerzy i prawdziwi. Podwójne życie jest stresujące. Uważajcie na każdą homilię. Bóg was osądzi z każdego słowa, które wymawiacie. Wierzcie w to, co czytacie. Uczcie tego, w co wierzycie. Czyńcie to, czego nauczacie - wezwał hierarcha.

Przypomniał księżom, że ludzie chcą słyszeć nie ich, lecz Jezusa, „tylko Jezusa, zawsze Jezusa”. - Zaprzestańcie nadużyć w homiliach! Niech wasza homilia inspiruje i rozpala serca! - zakończył metropolita Lingayen-Dagupan.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: