– Gdy ginie kibic, to jakby brat zginął. – Prawdziwi kibice nie doprowadzają do przerwania meczu… Śmierć 27-letniego Dawida podzieliła mieszkańców Knurowa. Większość jednak przyznaje: bez interwencji policji mogło dojść do jeszcze większej tragedii.
Całkowite zaskoczenie. Tak reagują mieszkańcy Knurowa na wydarzenia sprzed dwóch tygodni. – Ludzie są tu spokojni, miasto ma silne tradycje piłkarskie, mieszkańcy byli zawsze dumni ze swoich sportowców. Przecież Jerzy Dudek grał w naszej Concordii (wcześniej Górnik Knurów)... i nagle taka historia – dziwi się mieszkaniec osiedla Wojska Polskiego, na którym mieszkał zmarły uczestnik zamieszek. – Teraz tylko musimy się troszczyć o jedność i prosić Pana Boga o spokój w tym mieście, żeby napięcia i emocje się rozładowały – mówi ks. Jan Buchta, proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej, do której należał zmarły. – Niedobrą robotę robią nam teraz głównie tzw. kibice z zewnątrz, którzy tu przyjeżdżają, by „wesprzeć” miejscowych. Szkoda młodzieży, szkoda miasta, bo to nieciekawe doświadczenie odciśnie na nas jakieś piętno – dodaje.
I choć wszyscy rozumieją, że rozegrała się tragedia – zginął człowiek trafiony policyjną kulą – to jednocześnie pytają retorycznie: po co oni wbiegali na murawę i z agresją biegli w stronę trybuny gości. To nie wszystko. Znalezione „rekwizyty” wskazują na to, że pseudokibice zwyczajnie szykowali rozróbę. Śmierć Dawida jest dla nich pretekstem do eskalacji konfliktu. Na stadionie Concordii słyszę: – Ludzie się organizują, z całej Polski przyjadą, na Facebooku jest już ponad 5000 wpisów. I będzie albo 27 dni niepokoju, albo walka do pierwszej śmierci policjanta...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina