Do starć doszło po śmierci kibica, który zginął trafiony gumowym pociskiem wystrzelonym przez policjanta.
Ok. 30 osób usłyszało zarzuty w związku z zamieszkami, do których dochodziło w ostatnich dniach w Knurowie. Trzech podejrzanych trafiło do aresztu, a kolejny, który był poszukiwany, do zakładu karnego - przekazała prokuratura. Przesłuchiwani są kolejni zatrzymani.
Tłem zamieszek była śmierć 27-letniego kibica, który zginął w sobotę trafiony gumowym pociskiem wystrzelonym przez policjanta podczas tłumienia burd na miejscowym stadionie.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka poinformowała, że zwróciła się do śląskiego komendanta wojewódzkiego policji nadinsp. Jarosława Szymczyka o "staranne wyjaśnienie wszystkich istotnych okoliczności sprawy" związanych z użyciem w sobotę przez policję broni gładkolufowej oraz kwestii obecności karetki pogotowia w pobliżu stadionu.
Według policji dotychczas w związku z zamieszkami po sobotnich wydarzeniach zatrzymano 46 osób. Stawiane im zarzuty dotyczą czynnej napaści na policjantów, niszczenia mienia, udziału w zbiegowisku, a także znieważania policjantów i nakłaniania ich do odstąpienia od interwencji.
Jak w środę przekazał PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Piotr Żak, dotychczas aresztowanych zostało trzech spośród zatrzymanych. Kolejny, który był poszukiwany, trafił do zakładu karnego, by odbyć karę za poprzednio popełnione przestępstwa.
"25 innych podejrzanych będzie pod dozorem policji. Codziennie będą musieli meldować się we wskazanych komendach i komisariatach. Ośmiu z nich zostało dodatkowo zobowiązanych do wpłaty poręczeń majątkowych" - powiedział Żak.
Prokurator zaznaczył, że czynności z udziałem pozostałych zatrzymanych wciąż trwają i jeszcze w środę można spodziewać się informacji o przestawieniu zarzutów kolejnym osobom. Z kolei policjanci zapowiadają zatrzymania kolejnych osób. Trwa analiza materiałów filmowych i fotograficznych zarejestrowanych w trakcie burd.
27-latek został postrzelony w sobotę z broni gładkolufowej podczas awantury stadionowej, do której doszło po przerwanym meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków. Był w grupie osób, które weszły na murawę i - jak relacjonowała policja - dążyły do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. Według policji, użycie broni gładkolufowej było podyktowane koniecznością powstrzymania agresji. 27-latek zmarł po przewiezieniu do miejscowego szpitala.
"W sytuacji, w której poszkodowany zraniony został gumową kulą w szyję należy zatem wyjaśnić, czy broń została użyta przez funkcjonariuszy w sposób prawidłowy oraz czy użycie takiej broni istotnie stanowiło najmniej dolegliwy środek, jaki mógł być użyty w celu opanowania sytuacji" - napisała do śląskiego komendanta HFPC. Dodała, że należy rozważyć, czy użycie broni gładkolufowej nie wynikało z braku dostępności innych środków tłumienia zamieszek, np. armatek wodnych.
W nocy z soboty na niedzielę doszło do starć z policją w pobliżu szpitala, w którym zmarł 27-latek. Chuligani rzucali wtedy w mundurowych kamieniami i butelkami z łatwopalnym płynem.
Do kolejnych zamieszek doszło w niedzielę wieczorem, gdy przy komisariacie w Knurowie zebrała się kilkusetosobowa grupa. Manifestacja początkowo przebiegała spokojnie, jednak przed godz. 22 część demonstrantów zaatakowała ochraniających jednostkę policjantów. W stronę funkcjonariuszy poleciały m.in. butelki i kamienie. Odpierając atak, policjanci użyli broni gładkolufowej i armatki wodnej.
Niespokojna była także noc z poniedziałku na wtorek. Grupa chuliganów obrzuciła policjantów niebezpiecznymi przedmiotami.
Podczas kilku dni starć poszkodowanych zostało 15 policjantów. Trzech zostało poparzonych, w przypadku pozostałych są to urazy od uderzeń twardymi przedmiotami. Śledztwo w sprawie ulicznych awantur prowadzi gliwicka prokuratura rejonowa.
Okoliczności śmierci 27-latka w odrębnym postępowaniu bada Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Śledztwo jest prowadzone pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak wynika ze wstępnych wyników sekcji zwłok, mężczyzna miał ranę postrzałową w okolicy prawego ramienia, zmarł na skutek krwotoku. HFPC w swym liście poprosiła także o informowanie jej o postępach tego śledztwa.
Krzysztof Smulski, szef wydziału ds. bezpieczeństwa na obiektach piłkarskich w Śląskim Związku Piłki Nożnej powiedział w środę, że na razie trudno powiedzieć, kto jest odpowiedzialny za to, co stało się na stadionie Concordii. Przypomniał, że stadion w Knurowie nie jest obiektem najwyższej klasy, ale spełniał wszelkie wymogi.
"Mamy po dzisiejszym spotkaniu (m.in. z prezesem Concordii) pewne nowe fakty. Sytuacja była zaplanowana przez pseudokibiców prawdopodobnie Concordii, ponieważ były podpiłowane przęsła sektora, co ułatwiło chuliganom przedostanie się na płytę boiska. Są przesłanki, że środki pirotechniczne w znacznej ilości zostały wcześniej wniesione na stadion" - powiedział Smulski.