Papież zachęcił katolików do angażowania się w politykę i dał przykład tych, którzy „nie pobrudzili się” polityką: Alcido de Gasperiego i Roberta Schumana.
- Czy katolik może zajmować się polityką? - pytał Franciszek. - Może? Nie słyszę! - mówił - Nie tylko może, ale powinien! Czy katolik może mieszać się do polityki? Powinien! - podkreślił Franciszek, zaznaczając że polityka „nie jest łatwa” i niektórzy narzekają, iż jest to „świat zepsuty”. Tymczasem, zdaniem papieża, jest ona „rodzajem męczeństwa” - „męczeństwa codziennego”, polegającego na dążeniu do wspólnego dobra bez ulegania korupcji”.
Ojciec Święty dał przykład katolików, którzy „nie pobrudzili się” zajmując się polityką: Alcido de Gasperiego we Włoszech i Roberta Schumana we Francji, którego proces beatyfikacyjny jest w toku. - Tak, można zostać świętym, uprawiając politykę - stwierdził z mocą Franciszek.
Przyznał, że w dzisiejszym świecie trudno jest „czynić dobro nie brudząc sobie trochę rąk ani serca”. Ale nawet wtedy nie należy się zniechęcać. - „Nie, Ojcze, nie zajmuję się polityką, bo nie chcę grzeszyć.” - „Ale nie czynisz dobra! Idź naprzód, proś Pana, by ci pomógł nie grzeszyć, a jeśli sobie pobrudzisz ręce, proś o przebaczenie i idź naprzód!”. Działaj, działaj - wzywał papież.
- Nieraz słyszymy: powinniśmy założyć partię polityczną. Trzeba umieć rozróżnić jednak, że Kościół nie jest partią polityczną, a wspólnotą chrześcijan, którzy oddają cześć Ojcu, naśladują Syna i przyjmują dar Ducha Świętego. - przekonywał papież 5 tys. uczestników spotkania członków Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego, będącej kontynuacją dawnych Sodalicji Mariańskich, oraz związanej z nią Uczniowskiej Ligii Misyjnej z Włoch.
Ojciec Święty mówił też m.in. o więzieniach, które są „jednymi z najbrzydszych peryferii społecznych”. Zaapelował o solidarność z osadzonymi, wyrażoną czynem, a nie słowami.
Pod koniec lat 70. XX przyszły papież był krajowym asystentem kościelnym Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego w Argentynie.