17 kwietnia 1975 roku Czerwoni Khmerzy zdobyli stolicę Kambodży, zaprowadzając najbrutalniejszy komunistyczny reżim w historii. Większość z nich nigdy nie odpowiedziała za swoje zbrodnie, a poszukujący sprawiedliwości nie są dziś w kraju mile widziani.
Jak w Kambodży przebiegają oficjalne obchody tej niezwykle bolesnej rocznicy? Choć trudno w to uwierzyć, w ogóle nie mają one miejsca. Władze dbają, aby w tym czasie wciąż trwał radosny nastrój związany ze świętowaniem kambodżańskiego nowego roku, obchodzonego zgodnie z buddyjskim kalendarzem 14 kwietnia. W 40. rocznicę zdobycia stolicy Kambodży, 17 kwietnia, na największym „polu śmierci” (masowym grobie ofiar Czerwonych Khmerów) pod Phnom Penh zebrało się zaledwie kilkaset osób, którym przewodził lider opozycji Sam Rainsy. Garstka żałobników wspominająca wymordowanie 40 lat temu jednej czwartej populacji kraju to, niestety, efekt świadomej polityki rządu. Już w 1999 roku pozostający u władzy do dziś premier Hun Sen oświadczył, że obywatele Kambodży powinni „wykopać dół i pogrzebać przeszłość”. Jego deklaracja brzmi szczególnie cynicznie, gdy weźmie się pod uwagę, że szef rządu również należał do Czerwonych Khmerów, także po objęciu przez nich władzy i rozpoczęciu zaprowadzania zbrodniczego reżimu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko