Wiertnica uruchomiona w czwartek rano w związku z akcją poszukiwawczą dwóch górników zaginionych po wstrząsie w kopalni Wujek ma wykonać otwór prowadzący z powierzchni do niedostępnego rejonu na głębokość ok. 1050 m. Zostanie nim opuszczona m.in. kamera.
Ratownicy poszukują górników już szóstą dobę. "Wiertnica ruszyła ok. 5 nad ranem od strony powierzchni. Weszła w rurę obsadową na 28 metrów, następnie wycofano wiertnicę. Po zakończeniu ostatnich testów i przygotowań będzie kontynuowała wiercenie" - powiedział po południu Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), do którego należy kopalnia.
Dodał, że "działania akcji ratowniczej są prowadzone zgodnie z założeniami".
Równocześnie kontynuowane jest pod ziemią drążenie nowego chodnika, którym ratownicy zamierzają dotrzeć do zaginionych. Chodnik drążony jest przez kombajn chodnikowy, który został zwieziony i zmontowany pod ziemią. "Ratownicy najpierw kombajnem dojechali do miejsca, w którym skręcili skosem w prawo i wykonali wejście do nowego chodnika; wkrótce kombajn zacznie wykonywać kolejny lekki zwrot - tym razem w lewo, by ustawić kierunek drążenia nowego chodnika równolegle do przebiegu wyrobisk, prowadzących w stronę ściany. Kombajn jest już całkowicie w węglu" - poinformował Jaros i dodał, że "chodnik ratowniczy ma powstać w odległości ok. 5 m od starego wyrobiska".
Drążony przez kombajn chodnik będzie miał przekrój ok. 4 na 3 metry.
"Musimy liczyć się z tym, że przez kilka kolejnych dni sytuacja nie ulegnie radykalnej zmianie. Prowadzący akcję będą wykonywali to, co do nich należy. Będzie postęp, będą kolejne kroki prowadzące w kierunku kontaktu z poszukiwanymi, dotarcia do nich. Działania trudne, mało spektakularne. Ale niezbędne" - poinformował w popołudniowym komunikacie rzecznik KHW.
Do wstrząsu doszło w sobotę, krótko po północy w tzw. ruchu Śląsk - rudzkiej części kopalni Wujek - na skutek odprężenia górotworu na głębokości 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano górników. Podczas sprawdzania liczby pracowników okazało się, że dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.
Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobisku, m.in. jego znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie spągu, czyli podłoża. Ratownicy zmierzający po górników w ostatnich dniach posuwali się bardzo wolno przebijając się przez rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Dlatego zdecydowali o drążeniu nowego chodnika, który pozwoli szybciej dotrzeć do zaginionych.
Niezależnie od działań w ramach akcji pod ziemią zdecydowano o wykonaniu pionowego odwiertu z powierzchni do rejonu, gdzie mogą się znajdować poszukiwani. Takim otworem, który będzie się zwężał (od ok. 30 cm na górze do ok. 13,5 cm na dole), będzie można opuścić kamerę dla oceny sytuacji, ew. podawać wodę, żywność i lekarstwa w specjalnych kapsułach ratowniczych. "Tutaj bardzo ważna jest precyzja - trzeba z ponad kilometra trafić w prostokąt 4-5 metrów na 8 metrów" - podkreślał w czwartek rano Jaros.