„Nocne Wilki” nie są klubem motocyklowym jak każdy inny. To jednoznacznie zaangażowana w agresywną politykę Putina grupa rosyjskich nacjonalistów. Dowody leżą na… ulicy.
Zapowiedź wyprawy Nocnych Wilków w celu uczczenia 70. rocznicy zwycięstwa nad nazizmem wywołała gorącą dyskusję w Polsce. Klub motocyklowy ma wyruszyć ok. 25 kwietnia z Moskwy i na 9 maja dotrzeć do Berlina. Oczywiście na trasie przejazdu znajduje się Polska i tutejsze groby żołnierzy radzieckich. Z jednej strony rację mają ci, którzy uważają, że próba spektakularnej blokady rosyjskich rajdowców będzie na rękę czekającej tyko na to rosyjskiej propagandzie. Z drugiej zaś strony zadziwiają głosy tych, którzy uważają, że należy przejść obojętnie obok tego, co reprezentują rosyjscy motocykliści. Albo wręcz powitać ich chlebem i solą, bo tak jak nasi jeżdżą co roku na rajdy katyńskie, upamiętniające pomordowanych polskich oficerów, tak i Rosjanie mają prawo do pamięci o swoich bohaterach. Pomińmy to pomieszanie ignorancji i naiwności w zrównywaniu pamięci ofiar stalinizmu z pamięcią o tych, którzy wyzwalając nas z jednego totalitaryzmu, przynieśli własny. To nieustanna walka o narrację historyczną, w której Rosja narzuca swój najświętszy mit wielkiej wojny ojczyźnianej. Tu chodzi jednak również o współczesność: Nocne Wilki są nie tylko piewcami, ale coraz aktywniejszymi strażnikami Putinowskiego reżimu, który realnie zagraża pokojowi na świecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina