Uczniowie szkoły w Murowanej Goślinie dwa dni w tygodniu budują autobusy w fabryce Solarisa. Szkoda, że są wyjątkami i że w Polsce nie stawia się na kształcenie dualne.
21.04.2015 09:53 GOSC.PL
O walce z bezrobociem wśród osób młodych, które sięga nawet 30 proc., można sporo mówić. Kilka lat temu produkująca środki transportu zbiorowego firma Solaris postanowiła działać – i wchodząc we współpracę z Zasadniczą Szkołą Zawodową w Murowanej Goślinie pod Poznaniem otworzyła klasę patronacką. Dziś na trzech rocznikach uczy się 45 chłopców: dwa dni w tygodniu spędzają w fabryce autobusów i pracując nad powstającymi pojazdami uczą się fachu. 90 proc. absolwentów znajduje stałą pracę w firmie jako monter mechatronik.
Takich przykładów jest w Polsce niestety wciąż bardzo mało. Podczas gdy za naszą zachodnią granicą edukacja zawodowa opiera się na kształceniu dualnym, czyli właśnie podobnej współpracy między przedsiębiorstwami a szkołami, u nas dzieje się w tej kwestii bardzo mało. A mogłoby więcej, bo tak naprawdę każda firma może zatrudnić pracownika młodocianego i część czasu pracy wyznaczyć mu na naukę w szkole (na tym formalnie opiera się kształcenie dualne w Solarisie). Przedsiębiorcom umożliwia wyposażenie młodego człowieka w takie umiejętności, jakich potrzebuje. Młodym ludziom daje z kolei konkretny fach do ręki – i ułatwia zatrudnienie w firmie, w której się kształcą. Nawet jeśli nie zostaną w niej na dłużej, będą mogli już, mając zaledwie 18-19 lat, pochwalić się kilkuletnim doświadczeniem, no i oczywiście unikalną wiedzą.
Niestety od kilkunastu lat mamy do czynienia z niszczeniem szkolnictwa zawodowego w Polsce. Oferta wielu zawodówek rozmija się z potrzebami rynku pracy. Do tego dochodzi niewielkie zainteresowanie współpracą ze strony biznesu, a także mit szkoły dla tych, którzy w podstawówce czy gimnazjum nie byli w stanie poradzić sobie z nauką. Niezmiernie irytujący (i szkodliwy) jest brak szacunku dla fachowców, rzekomo wykonujących „gorszą”, bo fizyczną i techniczną pracę, wśród „umysłowców” – choć po prawdzie wielu z nich w życiu bez pomocy „pana śrubki” by sobie nie poradziła. Wciąż panuje także przekonanie, że każdemu do szczęścia potrzebne jest ukończenie studiów. I choć faktem jest, że ogólnie rzecz biorąc absolwenci uczelni mają większe szanse na znalezienie pracy, niż ich rówieśnicy bez magistra, to nie dotyczy to wszystkich kierunków, a już na pewno nie modnej turystyki, czy też licznych kierunków „humanistycznych”.
Rozmawiając z uczniami klas patronackich Solarisa miałem poczucie, że są to ludzie, którzy z nadzieją patrzą w swoją przyszłość zawodową. Wybrali szkołę świadomie, często rezygnując z ubiegania się o naukę np. w ogólniaku. Żeby jednak szkoła zawodowa była realną alternatywą dla innych placówek, potrzebne jest dowartościowanie pracy fachowców – a także wsparcie oferty szkół zawodowych. Także poprzez współpracę z biznesem. To opłaca się wszystkim.
Reportaż o uczniach z Murowanej Gośliny kształcących się w fabryce firmy Solaris już w czwartek w papierowym „Gościu Niedzielnym”.
Stefan Sękowski