Moje świadectwo będzie krótkie i zwięzłe, ale czuję, że właśnie takie powinno ono być. Dokładnie tak samo krótkie i zwięzłe jak akcja ratowania mojego życia przez Pana Jezusa.
Pan Bóg działa naprawdę - szybko i sprawnie. Trzeba mu tylko dać szansę. Jeśli jednak nie dajesz Mu zadziałać, to choć bardzo chce wyrwać cię z twoich słabości, nie zrobi tego. Tak bardzo uszanował twoją wolną wolę. Tym co sprawia, że podejmuje podnoszenie cię z brudu jest wołanie. Podobne do wołania kobiety z Ewangelii: "Jezusie! Synu Dawida! Ulituj się nade mną!"
Ta niezwykła historia rozpoczyna się już w podstawówce. Przez prawie połowę mojego życia byłam zniewolona pornografią i samogwałtem i przez cały ten czas nie widziałam, że to mnie niszczy - odbiera godność, szacunek i sprawia, że we własnych oczach jestem niesamowicie brzydka, niezasługująca na uznanie czy miłość. Przez cały ten okres próbowałam zamaskować swoją niską samoocenę niczym innym, jak egoizmem. Gardziłam osobami słabymi, biednymi czy wpadającymi w depresję, a przy tym sama niesamowicie się lękałam. W każdym aspekcie życia starałam się być perfekcjonistą, by tylko nie ponieść gdzieś porażki. Porażka potwierdzałaby, że jestem tak naprawdę słaba. Przez wiele lat udawało mi się utrzymać tą iluzję.
W końcu nie wytrzymałam. Iluzja, która kiedyś była moim zamkiem - niezdobytą twierdzą, która dawała mi pozorną ochronę w każdej sytuacji stała się więzieniem. Nie mogłam dalej żyć pozorami, kłamstwem. Byłam wyniszczona psychicznie i fizycznie. Wtedy pomyślałam: "A może Jezus mnie z tego wyciągnie?" Jednocześnie byłam sceptyczna, bo nienawidziłam Boga za moje problemy. Bóg był mi tylko potrzebny do spełniania moich chorych zachcianek.
Postanowiłam jednak zaufać Panu Jezusowi. Zaczęłam czytać prasę katolicką, odwiedzać różne portale religijne, słuchać rekolekcji, aż w końcu uwierzyłam, że Pan Bóg chce naszego szczęścia. Poszłam do Kościoła i wyspowiadałam się. Zamek runął. Jego mury, które były moich więzieniem rozsypały się. Poczułam, że jestem kochana, wolna i szczęśliwa. Wszystkie dawne zniewolenia, problemy i lęki odeszły. Teraz wiem, że nigdy mnie nie opuścił i zawsze przy mnie był. I tak będzie zawsze.
Augustyna K.