„Przechodzimy drogę krzyżową, to bardzo trudne, bo jesteśmy tylko ludźmi. Jednak wierzymy, że Bóg o nas nie zapomni”. Wielkie wrażenie robi świadectwo ludzi, którzy stracili wszystko, a jednak nie wyparli się wiary.
Mieliśmy domy, prowadziliśmy normalne życie, przyszedł da’ish (nazwa Państwa Islamskiego w wersji arabskiej) i dał nam trzy możliwości do wyboru: konwersja na islam, płacenie haraczu za przynależność do innej religii lub śmierć. Wybraliśmy czwartą – bardzo trudną – ucieczkę w nieznane. Zburzono nam domy, odebrano pieniądze, ale przede wszystkim odebrano nam godność, człowieczeństwo... Takich opowieści niełatwo się słucha. Chrześcijanie, jezydzi, Turkmeni, Kurdowie, Arabowie – wszystkich dotknął ten sam los. Są uchodźcami w Kurdystanie (potoczna nazwa Regionu Kurdystanu, czyli kurdyjskiej autonomii w północnym Iraku). Ponad 2 mln ludzi skupionych na obszarze o wielkości dwóch średnich polskich województw. Część z nich przybyła z Syrii, pozostali z różnych rejonów Iraku: Mosulu, Singal, Bagdadu… Nie mogą zapomnieć, że ich córka została zgwałcona, że ojcu obcięto głowę, że żonie rozcięto brzuch, z którego wyjęto nienarodzone dziecko i rzucono między kamienie… Pokazują zdjęcia zburzonych domów. Wyciągają dokumenty zaświadczające o tym, kim byli.
Kraina uchodźców
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maria Giedz