Adam Michnik wciąż czepia się złudnej nadziei, że papież jednak nie jest katolikiem.
07.04.2015 16:00 GOSC.PL
„Gazeta Wyborcza” opublikowała cały list otwarty Adama Michnika i Jarosława Mikołajewskiego do papieża, którego część w Wielką Sobotę zamieścił włoski lewicowy dziennik „La Repubblica”. Jak dowiadujemy się z treści, publikacja we włoskim piśmie była próbą dotarcia do papieża z informacją o rzekomej krzywdzie, jaka ma dotykać ks. Wojciecha Lemańskiego ze strony polskiego Kościoła. Autorzy, widząc, że próby przeprowadzenia wywiadu z papieżem w „Gazecie Wyborczej” spotkały się dwukrotnie z odmową, a raz z brakiem odpowiedzi, nabrali wątpliwości, czy takie prośby do papieża docierają. Wymyślili więc, że jeśli ich tekst ukaże się na łamach „zaprzyjaźnionej La Repubbliki”, dotrze on do papieża na pewno.
Michnik i Mikołajewski przyznają na wstępie: „Czujemy się chrześcijanami, choć jeden jest nieochrzczony, drugi niepraktykujący”. Piszą jednak, bo niepokoją ich „niektóre wypowiedzi duchownych, krzywdzące dla ludzi, wpływające negatywnie na życie społeczne w Polsce”. Jednym z najgorszych krzywdzicieli jest, oczywiście, abp Henryk Hoser, zwierzchnik ks. Lemańskiego. Autorzy listu obszernie opisują wybrane fragmenty konfliktu, szczególną uwagę poświęcając rozmowie księdza z arcybiskupem, w której ten ostatni miał uzewnętrznić swoją niechęć do Żydów, a kulminacją tej rozmowy miało być jego pytanie, czy ks. Lemański jest obrzezany. Michnik i Mikołajewski są świadomi, że przebieg tej rozmowy znamy tylko z relacji ks. Lemańskiego, ale mu wierzą. Zdają się przy tym nie pamiętać, jak to ks. Lemański „wiarygodnie” opowiadał mediom o jakowejś strasznej rozmowie z biskupem i sugerując jednocześnie, że wiązała się z molestowaniem seksualnym. Rzecz jasna podobnych pominięć istotnych kwestii, dotyczących ks. Lemańskiego, jest w liście panów z „Wyborczej” mnóstwo. Ks. Lemański urasta w ich relacji na „rycerza Papieża Franciszka”, choć jego niewierność złożonemu przyrzeczeniu czci i posłuszeństwa swemu biskupowi w żaden sposób na rycerską nie wygląda.
Ks. Lemański, według „Wyborczej”, jest „miłosiernym kapłanem”, który nie szukał rozgłosu. Czy świadczą o tym jego liczne publikacje, m.in. w „Wyborczej” i na portalu u Lisa, o tym jakoś mowy nie ma.
List zdradza pogłębiającą się frustrację promotorów laicyzmu w Polsce. Może o tym świadczyć fakt, że jego autorzy nie ograniczają się tylko do sprawy ks. Lemańskiego i wylewają swoje żale na Kościół niczym rozkapryszone dziecko, któremu odebrano zabawkę. Wyrażają sprzeciw nawet wobec akcji bilboardowej z hasłem „Konkubinat to grzech” i pouczają, jak powinien wyglądać właściwy przekaz.
Widać z tego – i nie tylko z tego – że papież Franciszek, co było z góry wiadomo, zawiódł nadzieje naprawiaczy Kościoła z zewnątrz i okazał się katolikiem. Wciąż jednak nie dają za wygraną, rozpaczliwie czepiając się złudnej nadziei, że papież jednak wystąpi przeciw Kościołowi.
„Dzięki Tobie i ks. Wojciechowi mamy wolę szukać wspólnej drogi z Kościołem” – piszą do papieża Michnik i Mikołajewski. Problem w tym, że drogi „Gazety Wyborczej” i drogi Kościoła biegną równolegle jak jezdnie autostrady: prowadzą w dokładnie przeciwnych kierunkach. Ta „wspólna droga” oznaczałaby rzecz niemożliwą: sojusz białego z czarnym, życia ze śmiercią, prawdy z kłamstwem.
„Gazeta Wyborcza” od lat we wszystkich istotnych dla Kościoła sprawach moralnych i społecznych zajmuje stanowisko całkowicie odwrotne. Aborcja, eutanazja, in vitro, gender – czego się nie tknąć – zawsze antychrześcijansko, zawsze przeciw nauce Ewangelii. Jeśli dziennikarze z „Wyborczej” z takiej pozycji łaskawie „mają wolę” zbliżenia się do Kościoła, to z tej woli dla Kościoła może wyniknąć tylko niewola.
Panowie, darujcie sobie.
Franciszek Kucharczak