Muhammadu Buhari, kandydat opozycji, wygrał wybory prezydenckie w Nigerii, zdobywając 15,4 mln głosów - podał we wtorek Reuters po zliczeniu głosów ze wszystkich 36 nigeryjskich stanów. Na obecnego prezydenta Goodlucka Jonathana zagłosowało 13,3 mln osób.
Emerytowany generał Buhari, były wojskowy dyktator, wygrał wybory, które rozpoczęły się w sobotę, ale w części kraju przedłużono je do niedzieli.
Po raz pierwszy w historii Nigerii partia opozycyjna przejmuje demokratycznie kontrolę nad krajem. "Jeśli chodzi o wybory, to właśnie wygraliśmy je!" - oznajmił rzecznik Buhariego, dodał jednak, że sytuacja nie jest jeszcze całkowicie klarowna i bezpieczna, bo "rząd może jeszcze wykręcić jakiś numer".
Jednak wkrótce po ogłoszeniu wyników Jonathan przyznał się do porażki.
W poniedziałek USA i Wielka Brytania ostrzegły, że istnieją obawy, iż w trakcie liczenia głosów dojdzie do oszustw wyborczych.
Międzynarodowi obserwatorzy ocenili pozytywnie przebieg wyborów prezydenckich i parlamentarnych w Nigerii mimo problemów technicznych, protestów i aktów przemocy oraz ataków dżihadystów z ugrupowania Boko Haram.
Buhari zapowiedział, że jako prezydent zmiażdży Boko Haram. Nazwa tej organizacji oznacza: zachodnia edukacja jest grzechem; Boko Haram głosi bowiem, że system oświaty narzucony Nigerii przez brytyjskich kolonizatorów, którzy rządzili krajem do 1960 roku, przygotowuje młodzież do pracy w skorumpowanej administracji nigeryjskiej.
Boko Haram od 2009 roku prowadzi walkę o przekształcenie Nigerii lub przynajmniej jej części w muzułmańskie państwo wyznaniowe, w którym obowiązywałoby prawo szariatu. W wyniku islamistycznej rebelii w najludniejszym kraju Afryki zginęło już wiele tysięcy osób, w tym ponad 15,5 tys. od 2012 roku. Licząca 170 mln ludność Nigerii jest prawie równo podzielona na muzułmanów i chrześcijan.
Jak komentuje AP, szanse wyborcze Buhariego wzmocniło utworzenie dwa lata temu utworzenie szerokiej koalicji złożonej z liczących się partii opozycyjnych. Fakt, że blok ten obrał Buhariego na swego kandydata, dał Nigerii po raz pierwszy realną szansę na demokratyczne odsunięcie od władzy urzędującego prezydenta.
Zdaniem dziennikarki i politolożki Kadarii Ahmed urzędujący prezydent stracił w dużej mierze poparcie wyborców, ponieważ nie reagował w sposób efektywny na piekło, jakie Nigeryjczykom urządzali terroryści z Boko Haram.
Jeszcze przed ogłoszeniem wyniku wyborów we wtorek wieczorem Waszyngton ogłosił, że USA będą współpracować z każdym demokratycznie wybranym prezydentem Nigerii. "Sposób, w jaki Buhari przewodził przez ostatnie lata opozycji, dowodzi, że jest oddany idei demokracji" - powiedział agencji Reutera przedstawiciel Departamentu Stanu.
Wybory szefa państwa w tym najludniejszym kraju Afryki oceniane są jako najważniejsze wydarzenie polityczne 2015 roku na tym kontynencie. Ze względu na lata rządów wojskowych dyktatorów były to dopiero ósme wybory odkąd w 1960 roku Nigeria - była kolonia brytyjska - uzyskała niepodległość.(PAP)