Już wkrótce wejdzie na ekrany amerykańskich kin. Wielu czeka na niego z niecierpliwością. I nie chodzi tu tylko o liderów uwielbienia i osoby grające w diakoniach muzycznych.
Choć założony w latach 80. w Australii Hillsong Church jest kościołem zielonoświątkowym, wielu katolików nie wyobraża sobie uwielbienia bez ich utworów. Pełne pasji uwielbienie stało się ich znakiem rozpoznawczym, a utwory takie jak “Mighty to Save”, „Oceans”, „Love is war” czy „I surrender” (w różnych tłumaczeniach) na dobre zagościły już w wielu polskich wspólnotach.
29 maja film „Hillsong — Let Hope Rise” pojawi się w kinach w Stanach Zjednoczonych. Będzie opowiadał historię założonego w 1998 r. w kościele Hillsong Church, zespołu uwielbieniowego Hillsong United.
– To historia warta pokazania na dużym ekranie z racji tego jak skromne były początki tego zespołu, a jak wielki zasięg ma on obecnie – mówił przedstawiciel amerykańskiego dystrybutora w rozmowie z The Christian Post.
W podobnym tonie wypowiadają się muzycy zespołu.
– Gdy zaczynaliśmy grać, nikt z nas nie brał tego na poważnie! Bóg posłużył się zwykłymi ludźmi i stworzył coś, czego nikt z nas nie byłby w stanie zrobić na własną rękę – mówił Joel Houston, jeden z muzyków Hillsong United.
Choć w pełnym pasji uwielbieniu słychać dobre wyczucie współczesnych trendów muzycznych, Australijczycy zapewniają, że nie jest to ich głównym celem.
– Staramy się tworzyć muzykę, która będzie szczerą refleksją o Bogu i która pomoże ludziom wejść w lepszą relację z Nim – mówi Joel.
Zespół, który podróżuje po całym świecie, tworzy 11 osób. Kościół Hillsong Church ma swoją główną siedzibę w Sydney. Szacuje się, że należy do niego łącznie na całym świecie ok. 100 tysięcy osób.
Zobacz, co mówią o roli muzyki w Kościele członkowie Hillsong United:
Hillsong - Let Hope Rise Official Trailer 1 (2015) - Music Documentary HD
Film Festivals and Indie Films
wpomierna /christianpost.com