Niektórych scen z „Pasji” nie da się oglądać.
Trzeba albo odwrócić głowę, albo zamknąć oczy. Momentami reżyser jest bezlitosny dla widza, drastyczne ujęcia przedłuża w nieskończoność, jakby testował wytrzymałość na ból. Tak jest na przykład ze sceną biczowania. Znawcy tematu nie mają jednak wątpliwości – biczowanie wyglądało dokładnie tak, jak zostało przedstawione w filmie, a Gibson ani trochę nie przesadził. Mimo trudności z odbiorem warto do filmu wracać, szczególnie w Wielkim Tygodniu. Niewielu ma chyba zdolność tak emocjonalnego przeżycia Gorzkich Żali, Drogi Krzyżowej czy liturgii Wielkiego Piątku, by płakać ze zgrozy. Film Gibsona, pobudzając wyobraźnię, może doprowadzić do łez. Oczywiście koniecznym warunkiem jest wiara, że nie pokazuje on fikcyjnej postaci, ale Osobę najbliższą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk