O co chodzi w histerii rozpętanej wokół SKOK-ów, czyli opowieść o tym, jak dwóch panów trwoni kapitał. Społeczny.
22.03.2015 14:12 GOSC.PL
Pieniędzmi rządzą emocje. Wystarczy przyjrzeć się, jak kursy walut wrażliwe są nie tylko na czyny, ale i słowa rzucane przez polityków czy bankierów. Słowa niekoniecznie mające pokrycie w faktach.
Gdyby wierzyć słowom, jakie padają w ostatnich tygodniach na temat kondycji Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych należałoby je właściwe od razu zamknąć, a klientów przeprowadzić do najbliższego z banków (jest ich na każdej ulicy po kilka). I pewnie o to w gruncie rzeczy chodzi.
Smutek ogarnia, gdy słucha się Leszka Balcerowicza nazywającego sprawę SKOK-ów „największą aferą III RP” (znaczy sprawa OFE już taką aferą być dla niego przestała). Trudno nie popaść w zadumę nad słabością ludzkiej natury obserwując pasję z jaką SKOK-i zwalcza Andrzej Jakubiak, szef nadzoru finansowego w kraju, gdzie ludzie wychodzą na ulicę, bo stali się zakładnikami inżynierii finansowej banków. Banków, nie żadnych SKOK-ów.
Mamy oczywiście aferę związaną rekordową kwotą, jaką trzeba było wyjąć z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego na wypłaty dla klientów SKOK Wołomin. Aferę, być może faktycznie godną komisji śledczej, tyle że stanąć przed nią powinien nie senator Bierecki, a byli oficerowie WSI oraz przedstawiciele najwyższych organów państwa (włącznie z nadzorem finansowym) które pozwoliły przez lata bezkarnie okradać ludzi.
Profesor Balcerowicz, jako nasz „eksportowy ekspert” w dziedzinie uzdrawiania finansów publicznych doskonale zna zarówno sposób działania SKOK-ów jak i ich faktyczną kondycję. Wie – podobnie jak szef KNF - że na swojej podstawowej działalności notują one zysk (ponad 600 mln w 2014 roku), a ich straty mają charakter wyłącznie wirtualny i są wynikiem niekorzystnych dla kas przepisów rachunkowych.
Dlaczego zatem obaj panowie (o politykach nie wspomnę nawet) uparli się niszczyć reputację jedynej rodzimej instytucji depozytowej mogącej konkurować z zagranicznymi bankami? Czym kierują się podważając zaufanie klientów do spółdzielczości? Dlaczego niszczą w ten sposób kapitał społeczny, który w Polsce jest dziś na wagę złota?
Proste pytania, łatwa odpowiedź.
Piotr Legutko