Kiedyś zastanawiał się, czy można amputować duszę, dziś pisze alternatywne żywoty patronów Polski. W przekraczających gatunkowe bariery powieściach Wojciech Szyda pisze o Bożym miłosierdziu, przeznaczeniu i zbawieniu.
Gdy kilka lat temu Tomasz Rowiński w swojej intrygującej książce „Aniołowie i kosmici” umieścił wywiady z czołowymi polskimi teologami (m.in. abp. Józefem Życińskim, ks. Dariuszem Kowalczykiem i o. Jackiem Salijem), z którymi na poważnie rozmawiał o tym, czy ufoludki mogą zostać zbawione, nie był pierwszy. W rzeczywistości poszedł tropem, którym już lata wcześniej poszła fantastyka religijna. Zwłaszcza w Polsce w latach 90. XX wieku tematyka wiary intrygowała pisarzy fantastów. Janusz Cyran w opowiadaniu „Jeruzalem” zastanawiał się, co by było, gdyby Chrystus zszedł z krzyża i zaczął budować swoje królestwo na Ziemi, a Jacek Dukaj kreślił wizję ewangelizacji „obcych”, w której Ziemianie stają się „Żydami kosmosu”. Oprócz spekulowania fantaści pisali także dzieła zaangażowane – tak jak Marek Huberath, który za opowiadanie „Kara większa” otrzymał prestiżową nagrodę im. Janusza Zajdla. Ukazuje w nim ni to czyściec, ni to piekło, w postaci obozu koncentracyjnego, w którym matki abortowanych dzieci muszą zszywać ich ciałka, a ich ojcowie tłumaczyć im świat, którego nie było im dane doświadczyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stefan Sękowski