Za sprawą przyjęcia rządowego projektu do dyskusji wróciła kwestia zapłodnienia metodą in vitro.
Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda zadeklarował, że w tej sprawie podziela stanowisko episkopatu. Za te słowa spadła na niego fala krytyki. Ryszard Kalisz uznał tę wypowiedź za chodzenie na pasku biskupów oraz za łamanie fundamentalnych zasad demokracji. Przyznam, że od tak inteligentnego posła jak Ryszard Kalisz oczekiwałbym większej finezji. Sugestia o chodzeniu na pasku jest nie tylko obraźliwa, ale zwyczajnie przypomina bicie cepem, a nie rzeczową argumentację. Zostawmy jednak na boku wrażenia estetyczne, które choć ważne, nie są decydujące. Skupmy się na rzekomym łamaniu zasad demokracji. Nie rozumiem tego argumentu. Niby dlaczego powołanie się na autorytet biskupa lub episkopatu albo na naukę Kościoła miało być złamaniem zasad demokracji? Pan Kalisz też chyba ma jakieś autorytety, które uznaje za ważne. Nie przypuszczam, że wszystko wymyślił sam i w każdej sprawie opiera się tylko na swojej inteligencji. Gdyby miało być inaczej, świadczyłoby to o wielkiej próżności pana posła, której mu nie zarzucam.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk