Chce mi się skakać z radości: papież Franciszek ogłosił, że przyszły rok będzie Świętym Rokiem Miłosierdzia!
16.03.2015 15:17 GOSC.PL
To prorocki gest. Bo świat niczego tak nie potrzebuje, jak Bożego Miłosierdzia.
Miłosierdzia potrzebuję najpierw ja sam, grzesznik. Nie mówiłbym tak, gdybym nie pamiętał spowiedzi, która była jakąś cezurą w moim życiu, oddaniem Bogu spraw niezwykle bolesnych. Dzięki niej mogłem odtąd zacząć żyć pełnią życia.
Miłosierdzia potrzebują tacy, jak bezdomny, który poprosił mnie dziś o chleb.
Miłosierdzia potrzebują chrześcijanie (i niechrześcijanie) mordowani i prześladowani w Iraku, Syrii, Pakistanie i wielu innych krajach świata. Ale Boże Miłosierdzie czeka także na tych, którzy bez cienia wstydu przyjmują niesprawiedliwe prawa. Tych, którzy najeżdżają sąsiednie państwa.
Bez miłosierdzia nie da się zrozumieć i rozwiązać najważniejszych problemów - w wymiarze jednego ludzkiego serca, w wymiarze rodziny, parafii, miasta, kraju, wreszcie w globalnym wymiarze politycznym i ekonomicznym. Przekonująco mówił o tym św. Jan Paweł II, m.in. w Krakowie w 2002 r. w trakcie pielgrzymki, podczas której konsekrował bazylikę w Łagiewnikach i oddał cały świat Bożemu Miłosierdziu.
Pamiętam, że gdy Papież-Polak na zawsze - jak się okazało - żegnał się z Ojczyzną na lotnisku w Balicach (pamiętacie: „Na koniec, cóż powiedzieć? Żal odjeżdżać”), ja byłem w pobliskich Łagiewnikach. Patrzyłem na świeżo konsekrowaną świątynię Bożego Miłosierdzia. Pamiętam też dokładnie, co wtedy myślałem: „jak ta bazylika jest ubożuchna...” Proszę mnie dobrze zrozumieć: nie krytykuję architekta, nie deprecjonuję wysiłku tych, którzy przyczynili się do jej wzniesienia. Ale świątyni tej daleko jest do przepychu bazyliki św. Piotra czy katedry w Mediolanie. I dobrze! Bo Bóg chce, by orędzie Bożego Miłosierdzia szerzyło się nie przez wysmakowaną kulturę, ale samą tylko siłą Bożej łaski. Przecież „Dzienniczek” św. Faustyny napisany jest bardzo siermiężną polszczyzną, a gdy patrzę na obraz Bożego Miłosierdzia w mojej rodzinnej parafii, to zawsze zdaje mi się, że Jezus ma jedno oko wyżej, a drugie niżej. „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej” - mówił o nim Pan Jezus.
Tak - moc w łasce Chrystusa! Ludziom nie chodzi już dziś o inteligentne argumenty ani nawet o pociągające piękno. Chodzi o „gołą” łaskę Bożą. Np. taka, która sprawia, że alkoholik nie tylko przestaje pić, ale z czasem sam zaczyna pomagać innym w wydźwignięciu się z nałogu. Czyli taka łaska, która sprawia, że „tam, gdzie panował grzech, jeszcze bardziej rozlewa się łaska”.
Tę łaskę Bóg chce w Świętym Roku Miłosierdzia rozlewać jeszcze szerzej. Taki jest sens roku świętego: za jego pomocą Kościół jakby prowokuje Boga, by ten jeszcze mocniej wchodził do ludzkich serc. Możemy i powinniśmy Mu w tym pomóc.
Po pierwsze, módlmy się, bo w tym wyjątkowym czasie mogą runąć struktury zła, które wydają się być nie do ruszenia.
Po drugie, bądźmy miłosierni. Wybacz teściowej czy synowej. Uśmiechnij się do osobistego wroga. Zatroszcz się o ubogiego - czasem lepiej nie dać mu nawet pieniędzy, ale poświęcić chwilę, pogadać.
Po trzecie, przeczytaj sam i podaruj bliźniemu „Dzienniczek” św. Faustyny. To jest orędzie, które Bóg daje nam na dziś. Ono pomaga wykonać biblijny nakaz Chrystusa: „Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”.
Jarosław Dudała