Prorocki gest papieża

Chce mi się skakać z radości: papież Franciszek ogłosił, że przyszły rok będzie Świętym Rokiem Miłosierdzia!

To prorocki gest. Bo świat niczego tak nie potrzebuje, jak Bożego Miłosierdzia.

Miłosierdzia potrzebuję najpierw ja sam, grzesznik. Nie mówiłbym tak, gdybym nie pamiętał spowiedzi, która była jakąś cezurą w moim życiu, oddaniem Bogu spraw niezwykle bolesnych. Dzięki niej mogłem odtąd zacząć żyć pełnią życia.

Miłosierdzia potrzebują tacy, jak bezdomny, który poprosił mnie dziś o chleb.

Miłosierdzia potrzebują chrześcijanie (i niechrześcijanie) mordowani i prześladowani w Iraku, Syrii, Pakistanie i wielu innych krajach świata. Ale Boże Miłosierdzie czeka także na tych, którzy bez cienia wstydu przyjmują niesprawiedliwe prawa. Tych, którzy najeżdżają sąsiednie państwa.

Bez miłosierdzia nie da się zrozumieć i rozwiązać najważniejszych problemów - w wymiarze jednego ludzkiego serca, w wymiarze rodziny, parafii, miasta, kraju, wreszcie w globalnym wymiarze politycznym i ekonomicznym. Przekonująco mówił o tym św. Jan Paweł II, m.in. w Krakowie w 2002 r. w trakcie pielgrzymki, podczas której konsekrował bazylikę w Łagiewnikach i oddał cały świat Bożemu Miłosierdziu.

Pamiętam, że gdy Papież-Polak na zawsze - jak się okazało - żegnał się z Ojczyzną na lotnisku w Balicach (pamiętacie: „Na koniec, cóż powiedzieć? Żal odjeżdżać”), ja byłem w pobliskich Łagiewnikach. Patrzyłem na świeżo konsekrowaną świątynię Bożego Miłosierdzia. Pamiętam też dokładnie, co wtedy myślałem: „jak ta bazylika jest ubożuchna...” Proszę mnie dobrze zrozumieć: nie krytykuję architekta, nie deprecjonuję wysiłku tych, którzy przyczynili się do jej wzniesienia. Ale świątyni tej daleko jest do przepychu bazyliki św. Piotra czy katedry w Mediolanie. I dobrze! Bo Bóg chce, by orędzie Bożego Miłosierdzia szerzyło się nie przez wysmakowaną kulturę, ale samą tylko siłą Bożej łaski. Przecież „Dzienniczek” św. Faustyny napisany jest bardzo siermiężną polszczyzną, a gdy patrzę na obraz Bożego Miłosierdzia w mojej rodzinnej parafii, to zawsze zdaje mi się, że Jezus ma jedno oko wyżej, a drugie niżej. „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej” - mówił o nim Pan Jezus.

Tak - moc w łasce Chrystusa! Ludziom nie chodzi już dziś o inteligentne argumenty ani nawet o pociągające piękno. Chodzi o „gołą” łaskę Bożą. Np. taka, która sprawia, że alkoholik nie tylko przestaje pić, ale z czasem sam zaczyna pomagać innym w wydźwignięciu się z nałogu. Czyli taka łaska, która sprawia, że „tam, gdzie panował grzech, jeszcze bardziej rozlewa się łaska”.

Tę łaskę Bóg chce w Świętym Roku Miłosierdzia rozlewać jeszcze szerzej. Taki jest sens roku świętego: za jego pomocą Kościół jakby prowokuje Boga, by ten jeszcze mocniej wchodził do ludzkich serc. Możemy i powinniśmy Mu w tym pomóc.

Po pierwsze, módlmy się, bo w tym wyjątkowym czasie mogą runąć struktury zła, które wydają się być nie do ruszenia.

Po drugie, bądźmy miłosierni. Wybacz teściowej czy synowej. Uśmiechnij się do osobistego wroga. Zatroszcz się o ubogiego - czasem lepiej nie dać mu nawet pieniędzy, ale poświęcić chwilę, pogadać.

Po trzecie, przeczytaj sam i podaruj bliźniemu „Dzienniczek” św. Faustyny. To jest orędzie, które Bóg daje nam na dziś. Ono pomaga wykonać biblijny nakaz Chrystusa: „Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała