Rzeczywistość lepiej widać z peryferii niż z centrum - powiedział papież Franciszek w wywiadzie jakiego udzielił gazecie „La Cárcova news”, wydawanej w jednym ze slumsów (villas miserias) w aglomeracji Buenos Aires. Rozmowę przeprowadził w styczniu tamtejszy proboszcz, ks. José Maria di Paola.
Odnosząc się do obaw mieszkańców La Cárcovy o rozprzestrzenianie się narkomanii, papież zauważył, że są już kraje będące „niewolnikami narkotyków” i wyraził zaniepokojenie „triumfalizmem handlarzy narkotyków”, którzy myślą, że odnieśli zwycięstwo.
Franciszek wezwał, by rodzice dawali swym dzieciom poczucie przynależności do rodziny poprzez okazywanie miłości, spędzanie z nimi czasu na zabawie, towarzyszenie im, dawanie im się wypowiedzieć. - Ale najważniejsza jest wiara. Boli mnie, gdy spotykam dziecko, które nie umie się przeżegnać. Chcę powiedzieć, że nie otrzymało najważniejszej rzeczy, jaką ojciec i matka mogą mu dać: wiary - stwierdził papież.
Przyznał, że jest „grzesznikiem, jak każdy” i że przeżył wiele czasu bezużytecznie. Ale wie też, że „każdy może się zmienić”, bo człowiek jest obrazem Boga i jego „życie jest w ręku Boga”, który „nie opuszcza swoich dzieci”. Prawdą jest, że czasem mamy świadomość obecności Boga, ale innym razem o niej zapominamy. Wiara jednak nie jest uczuciem. To „związek z Jezusem Chrystusem”, który zbawia. Dlatego Franciszek zachęcił do noszenia przy sobie kieszonkowego wydania Ewangelii, gdyż to z niej „wiara czerpie swój pokarm”.
Pytany o to, jak odnosić się do ludzi, z którymi się nie zgadzamy, papież poradził, by ich wysłuchać i podjąć z nimi dialog, bo zawsze nas wzbogacają, zmuszając do przemyślenia własnego stanowiska.
Sprzeciwił się stwierdzeniu, że moda ludzi młodych na kontaktowanie się w świecie wirtualnym jest ucieczką w świat fantazji, gdyż często są to relacje bardzo konkretne i realne. Ale pożądane są relacje niewirtualne - kontakt fizyczny, uczuciowy z osobami, trwający w czasie. Świat wirtualny dający olbrzymią możliwość gromadzenia informacji rodzi bowiem niebezpieczeństwo przekształcenia się jego użytkowników w „młodzież muzealną” - dobrze poinformowaną, ale nie robiącą tego, co wie. - Owocność życia polega nie na gromadzeniu informacji lub tylko na komunikacji wirtualnej, lecz na zmianie konkretu życia. Ostatecznie chodzi o miłość - wskazał Franciszek.
- Możesz kochać jakąś osobę, ale jeśli nie ściskasz jej dłoni albo jej nie pocałujesz, nie jest to miłość; jeśli kogoś kochasz do tego stopnia, że chcesz go poślubić, czyli chcesz się całkowicie mu oddać, ale go nie przytulasz, nie dajesz mu buziaka, nie jest to prawdziwa miłość. Wirtualna miłość nie istnieje. Istnieje deklaracja miłości wirtualnej, ale prawdziwa miłość oczekuje kontaktu fizycznego - tłumaczył papież.
Dodał, że lubi mówić trzema językami: językiem głowy, językiem serca i językiem rąk, między którymi powinna istnieć harmonia. W ten sposób myślisz, to co czujesz i robisz, czujesz to, co myślisz i robisz, i robisz to, co czujesz i myślisz. - To jest konkret. Pozostawanie tylko na poziomie wirtualnym jest niczym życie głowy bez ciała - zauważył Franciszek.
Wyznał, że myśli o odwiedzeniu swej rodzinnej Argentyny w2016 r., ale trzeba będzie tę podróż zgrać z innymi wyjazdami.