Feminizm w wydaniu dr Justyny Melonowskiej prowadzi do świata bez religii - mówi w wywiadzie dla KAI o. prof. Jarosław Kupczak OP.
Taka postawa badawcza zaprowadzi nas też do ignorowania rzeczywistości, bo po co badać i uogólniać, skoro wnioski mogą przyczynić się do krzywdy i podporządkowania kobiet? A skoro badacz nie jest zobligowany do cierpliwego studiowania rzeczywistości i wyciągania z tego wniosków ogólnych, można napisać i mówić wszystko, ignorując świat rzeczywisty.
Pani doktor bardzo surowo ocenia Jana Pawła II. Nie uznaje żadnych jego zasług wobec kobiet, zaś na koniec wywiadu stwierdza, że papież jest już w zaświatach i wie, jak bardzo się mylił w kwestiach kobiecości. Ale czy wolno go krytykować?
- Krytykować? Oczywiście, tak jak w każdej dyscyplinie naukowej przy zachowaniu właściwej metody. Dlatego że po pierwsze, trzeba mieć świadomość jakiego rodzaju jest to krytyka, czy jest to krytyka filozoficzna, czyli czyniona z zewnątrz wspólnoty wiary i osoba niewierząca może wówczas powiedzieć, że jej te rozważania o teologii płci w ogóle nie interesują, bo ich nie przyjmuje.
Ale krytyka teologiczna jest innym rodzajem krytyki. Dr Melonowska wydaje się nie rozróżniać tych dwóch rodzajów krytyki, a jest to o tyle ważne, że jeśli chce dokonywać krytyki teologicznej jako chrześcijanka, katoliczka, to musi sobie zdawać sprawę, że teologia jako dyscyplina naukowa ma pewną własną naturę, którą najkrócej można określić jako wierność Bożemu Objawieniu. Teolog - zarówno papież wypowiadający się teologicznie jak i krytyk papieża - stają razem na wspólnej płaszczyźnie wierności Objawieniu. Wydaje mi się, że dr Melonowska usiłuje krytykować papieża, ale z perspektywy, która jest całkowicie obca chrześcijaństwu. Co więcej, która jest wroga chrześcijaństwu.
Czyli z jakiej perspektywy?
- Twierdzenie dr Melonowskiej, że w ogóle tworzenie porządku symbolicznego to forma dyscyplinowania mężczyzn i kobiet przez dyskurs religijny tak naprawdę sugeruje, że krytykuje religię jako formę dyscyplinowania, jako pewną strukturę społeczną. Jej feminizm ma wyzwolić mężczyzn, ale zwłaszcza kobiety z form dyscyplinowania mężczyzn i kobiet mówiąc im, jakimi są bytami, jaka jest natura dana im przez Boga. Ale czy można sobie wyobrazić religię, która nie tłumaczy ludziom, jakimi są bytami, jaka jest ich rola w świecie? - Takiej religii po prostu nie ma.
Krytyka religii, jaką przedstawia dr Melonowska w swoim wywiadzie w istocie wywodzi się z całej metafizyki pana i niewolnika Fryderyka Nietzschego, którą w kulturze postnowoczesnej najbardziej konsekwentnie podjął Michel Foucault. Pani doktor jakby mówiła cytatami z Foucault, mianowicie postrzega porządek religijny jako formę władzy i uważa, że w religii chodzi o władzę, o to, kto ma władzę i kto nad kim dominuje. Ale tak naprawdę w podtekście tej koncepcji Foucault tkwi przeświadczenie, że sama prawda jest władzą, że chodzi w niej jedynie o władzę.
Prawda nas zniewoli...
- A zniewala nas, bo ktoś zawsze ustala prawdę. I z taką wizją religii walczy pani doktor. Ale warto zauważyć, że budowanie na tym chrześcijańskiej formy feminizmu jest absolutnie wewnętrznie sprzeczne. Dlatego, że jest to konstrukcja intelektualna, która jest w ogóle z gruntu obca autentycznemu myśleniu religijnemu, neguje je. Gdyż religia to zawsze więź, posłuszeństwo i odczytywanie tego, co Bóg ode mnie oczekuje. A pragnienie dr Melonowskiej zbudowania porządku absolutnej wolności, gdzie nikt nie będzie mówił jaka jest rola mężczyzn i kobiet, jaka jest natura człowieka, w gruncie rzeczy odnajdujemy w filozofii wielkich krytyków religii - Ludwiga Feuerbacha, Karola Marksa, Fryderyka Engelsa i Fryderyka Nietzschego. Ale ono prowadzi do świata bez religii. To jest świat, w którym to człowiek jest przedmiotem religii. I ostatecznie feminizm, jaki prezentuje dr Melonowska usiłując pogodzić go z chrześcijaństwem i katolicyzmem jest radykalnie wrogi wobec chrześcijaństwa. Z czego nasza autorka chyba nie zdaje sobie sprawy.
A Jan Paweł II mimo dobrych chęci został zaliczony do ciemiężców, bo mimo dobrych chęci jego nauczanie prowadzi do piekła.
- To sformułowanie kojarzy się z piekłem kobiet ze słynnego eseju "Piekło kobiet" Tadeusza Boya Żeleńskiego polegającym na tym, że nie mają możliwości dokonania aborcji. Skojarzenie przypadkowe, ale bardzo niefortunne.