Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
Wystawianie na próbę… To oczywiście dowód nieufności, niewiary. Czy owo „próbowanie” Jezusa ma intencje demaskatorskie? To znaczy – proszę – żadnych znaków nie ma, bo i być nie mogło? Czy może ktoś zamierzający poddać Jezusa próbie kieruje się tylko chęcią upewnienia się w sposób wreszcie ostateczny, przekreślający sens dalszych prób. W tym ostatnim przypadku pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia wcale niebłaha – jaki znak z nieba ostatecznie byłby w stanie przekonać tych, którzy wystawiają Jezusa na próbę bez demaskatorskiego nastawienia? W nauce znany jest tzw. experimentum crucis, tj. eksperyment, który absolutnie jednoznacznie rozstrzyga, która z konkurencyjnych teorii jest prawdziwa. Czy w każdym przypadku łatwo znaleźć, zaprojektować taki krzyżowy eksperyment? Otóż nie. A tak na marginesie experimentum crucis tłumaczyć można także jako „próba krzyża”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Łęcki