O sytuacji w Zimbabwe w przededniu wystawnej uroczystości z okazji 91 lat prezydenta, mówi misjonarz o. Maciej Malicki.
W najbliższy weekend prezydent Zimbabwe, Robert Mugabe wyprawia urodzinową ucztę. Organizacja uroczystości pochłania prawie milion dolarów, część z budżetu państwa...
Tylko część?? A jak by mogło być inaczej??? Mugabe to Zimbabwe. Zimbabwe żyje i pracuje na Mugabego. Większość mieszkańców go uwielbia. Cała reszta Afryki uważa go za największego żyjącego bohatera walki o niepodległość - nie tylko "wykopał" białych ale wciąż "kopie" tych, którzy zostali.
A co z cierpiącymi głód? Szacuje się, że to nawet 2 mln ludzi.
Co? Nic. To wszystko wina byłego kolonializmu i współczesnego Zachodu. Propaganda miejscowa wciąż tłumaczy ludziom, że wojna o niepodległość cały czas trwa, i że dopóki żyją biali w Zimbabwe lepiej im nie będzie. I dopóki na kraj nałożone są sankcje - lepiej nie będzie. A sankcje dotyczą zauszników Mugabego i wojska…
Jaki dochód ma przeciętna rodzina, aby mogła wyżyć?
Zero. Przy bezrobociu ok. 90% - większość rodzin ma przychód zero dolarów na rok. Nie ma żadnej darmowej szkoły, darmowych lekarzy, emerytur itd. Oczywiście więcej niż 10% ludzi pracuje - ale na czarno. Nieustający cud - nikt nie wie, z czego żyje większość społeczeństwa. Może raczej: wegetuje. W stolicy ceny przewyższają te europejskie, a wszechobecne wielkie parkingi nie są w stanie pomieścić nowiuteńkich samochodów z najwyższej półki.
Jakie są nastroje społeczne w związku prezydencką fetą?
Większość mu zazdrości. Część jest dumna. Umierający z głodu się nie dziwią - to prezydent! Mniejszość - jest w szoku - ale to "zdrajcy i niewolnicy zachodu". Nikt nic nie powie - tajna policja jest naprawdę super zorganizowana i wszechwładna.
Jakie jest stanowisko Kościoła wobec obecnej sytuacji w kraju?
Nie ma. Episkopat jest podzielony. Kilka lat temu - cud!!! - wydali wspólny list nawołujący do normalności. Napisany takim językiem, żeby nikt się niczego nie domyślił. Każdy wie, kto tu rządzi. Księża są miejscowi - nie różnią się od nie-księży w poglądach.
Jako werbiści prowadzicie zapewne projekty pomocowe/rozwojowe. Jak można pomóc?
Werbiści prowadzą. Przykład: praca wśród młodzieży akademickiej - przyszłych przywódców kraju. Oni jeszcze nie będą w stanie niczego zmienić. Ale może ich dzieci? Pomoc? Można się modlić - żeby nie zgasło światełko w tunelu. Bo to dobrzy ludzie, którzy nigdy nie byli wolni. I piękny, samowystarczalny kraj, który nie daje się tak po prostu zniszczyć. Potrzeby i marzenia mają europejskie, ale możliwości - mizerne.
O. Maciej Malicki, werbista, od 15 lat w Zimbabwe, obecnie pracuje w Plumtree
Czytaj również: Kontrowersyjne urodziny przywódcy Zimbabwe
rozmawia Krzysztof Błażyca