W Sudanie Płd., w ciągu trwającej 14 miesięcy wojny domowej do walki wykorzystano co najmniej 12 tys. dzieci.
Rebelianci z Południowego Sudanu uprowadzili 89 chłopców, w czasie gdy ci przygotowywali się do egzaminów szkolnych. Niektórzy mieli nie więcej jak 13 lat. - donoszą źródła ONZ.
Uzbrojona grupa otoczyła Wau Shilluk, wieś niedaleko Malakal. Bojownicy chodzili od domu od domu, szukając chłopców, których siłą wyprowadzano, aby wcielić ich do zbrojnego oddziału. Sześciu nauczycieli zostało pobitych.
W Sudanie Płd, w ciągu trwającej 14 miesięcy wojny domowej do walki wykorzystano co najmniej 12 tys. dzieci - podał w sobotę UNICEF. Pomimo odnawianych zapewnień o zawieszeniu działań, obie strony kontynuują rekrutację dzieci do walki.
Nie jest pewne, która ze zbrojnych grup działających w Sudanie Płd. jest odpowiedzialna, za zbiorowe porwanie w miniony weekend. Sudan ma długą historię tych przypadków, jednak liczba rekrutacji dzieci do zbrojnych oddziałów wzrosła, odkąd w grudniu 2013 wybuchł nowy konflikt pomiędzy prezydentem Salva Kirem, a jego poprzednikiem Riek Macharem.
Walki trwają cały czas, pomimo licznych podejmowanych umów dotyczących zawieszeni broni i rozmów pokojowych, które miały miejsce w stolicy Etiopii, Addis Ababie.
Human Rights Watch wskazuje jako odpowiedzialnego za porwania chłopców, Johnsona Olony, "pana wojny", który kontroluje tamtejszy obszar, zamieszkały głównie przez Sziluków, trzecie co wielkości plemię, po Dinkach i Nuerach. Podczas gdy wojna w Południowym Sudanie koncentruje się na konflikcie pomiędzy Dinkami i Nuerami, Szilukowie pozostają w większości niezaangażowani.
Sudan Południowy uzyskał niepodległość w 2011. W czasie trwającej wcześniej tam wojny zginęło ponad 10 tys. ludzi, a ponad 1,5 mln straciło domy. ONZ szacuja, że obecnie ok 2,5 mln osób cierpi wskutek głodu.
W zeszłym miesiącu ONZ nadzorował zobowiązania do zwolnienia około 3000 dzieci-żołnierzy w Sudanie Południowym.
kab /theguardian.com