Ludziom żyje się lepiej, ludziom żyje się weselej! – twierdzi prof. Mirosława Grabowska z CBOS. Dlaczego więc rząd nie zachwyca, skoro tłumaczymy, że zachwyca?
17.02.2015 12:10 GOSC.PL
- Przeciętny Polak, przeciętna polska rodzina czują, że żyje im się coraz lepiej. I jeśli chodzi o gospodarstwo domowe, o miejsce pracy i ogólne samopoczucie, że coś im się w życiu udało, że wszystko układa się dobrze, że odczuwają dumę z własnych osiągnięć - mówi w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” socjolog prof. Mirosława Grabowska, szefowa CBOS. Cała rozmowa, prowadzona przez Agnieszkę Kublik, zmierza do wniosku: Jest lepiej, ludziom żyje się weselej, w związku z czym kolejne protesty są niezrozumiałe, podobnie jak niski poziom poparcia dla rządu Ewy Kopacz. Dostaje się oczywiście także największej partii opozycyjnej: - Ludziom żyje się coraz lepiej, a z PiS płynie przekaz, że jest coraz gorzej. Jak takiej partii ufać? - mówi prof. Grabowska.
Ja odwróciłbym pytanie: zastanawiam się, jak to się dzieje, że sondaże publikowane przez kierowaną przez nią fundację są zawsze bardzo optymistyczne dla Platformy Obywatelskiej. I dla urzędującego prezydenta, który wedle najświeższego badania cieszy się poparciem 63 proc. Polaków, choć coraz więcej sondażowni wskazuje na to, że prawdopodobnie chce na niego głosować mniej niż połowa ankietowanych. Być może wcale nie ma to związku z tym, że nadzór nad CBOS-em pełni premier Ewa Kopacz, ale zostawmy te dywagacje. Przyjmijmy bowiem, że faktycznie ponad połowa Polaków jest „zadowolona z tego, że coś się w życiu udało”, a także „ma pewność, że wszystko układa się dobrze”. Przecież ludzie bywają zadowoleni z różnych powodów – niekoniecznie związanych z tym, że świeci nad nimi Słońce Peru, czy obecnie Pierwsza Gwiazdka Radomia.
Z radością informuję, że i ja zaliczam się do grona zadowolonych, choć nie mam pewności, że wszystko układa się dobrze, bo układać dobrze to się może puzzle, ale nie „wszystko”. Jednocześnie wiem, że 2,8 mln Polaków żyje poniżej minimum egzystencji; im układa się z pewnością gorzej niż mnie. Bezrobocie od siedmiu lat nie spadło poniżej 10 proc., co z kolei ma wpływ nie tylko na samych bezrobotnych, ale także na płace pracowników, które nie rosną tak szybko, jak powinny – bo nie muszą, skoro szef zawsze może powiedzieć, że ma dziesięciu chętnych na czyjeś miejsce pracy. Mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami w służbie zdrowia, brakiem pomysłu na systemową reformę emerytalną, strukturalnymi problemami w górnictwie i rolnictwie, a także z sytuacją, w której karierę najłatwiej jest zrobić w niepewnej pracy w branży usług biurowych. Tymczasem rząd działa od pożaru do pożaru.
To, a także wiele więcej wpływa na mój sceptycyzm wobec osiągnięć obecnego rządu. I choć daleko mi do poczucia wściekłości (20 proc. ankietowanych), to czuję się jakoś bezradny (31 proc.) wobec obawy, że opozycja też nie potrafiłaby tym problemom zaradzić.
Stefan Sękowski