Możemy być pewni, że ewangelikalni protestanci i mormoni nie będą się przejmować dyplomatycznymi kontaktami z ChRL.
04.02.2015 15:01 GOSC.PL
Stosunki dyplomatyczne Stolicy Apostolskiej z innymi krajami są czymś wyjątkowym w polityce zagranicznej na świecie. Mają one niewiele albo nic wspólnego ze sprawami, którymi zwykle zajmują się dyplomaci: problemami handlu, kwestiami bezpieczeństwa, wizami. Powodem, dla którego Watykan angażuje się w dyplomację, jest zagwarantowanie Kościołowi katolickiemu swobody bycia sobą w krajach, z którymi Stolica Apostolska ma, albo chciałaby mieć stosunki dyplomatyczne. Bez wątpienia gdy dochodzi do sytuacji kryzysowych, przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w państwie zagrożonym upadkiem czy ogarniętym przemocą może także służyć jako bezstronny rozjemca w lokalnych sporach, jako rzecznik prześladowanych społeczności katolickich lub pośrednik w pomocy humanitarnej. Ale bez względu na okoliczności pierwszym zadaniem przedstawiciela papieża w obcym kraju jest pomoc w utrzymaniu wolnej przestrzeni dla Kościoła, aby mógł pełnić swoją misję – ewangeliczną, sakramentalną, nauczycielską i charytatywną. Czyli realizować to, co należy do jego istoty.
Wyjątkowy charakter Kościoła stwarza dla niego wyjątkowe wyzwania. Dwa z nich dotyczą dziś Kuby i Chin.
Niedawno urzędnicy watykańscy i arcybiskup Hawany, kard. Jaime Ortega, pomogli doprowadzić do wznowienia pełnych stosunków dyplomatycznych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Kubą. To podniosło oczekiwania wobec tego, jak będą dalej postępować Kościół lokalny na Kubie i Stolica Apostolska w ostatnich dniach reżimu Castro. Niestety, te „ostatnie dni” mogą być kwestią lat. To, że „castroizm” nie ma przyszłości, zdaje się oczywiste dla wszystkich z wyjątkiem braci Castro. To zrozumiałe, że niektórzy przywódcy katoliccy na Kubie troszczą się o wykorzystanie wszelkich dostępnych dziś sposobności, by na tej doświadczonej cierpieniem wyspie wzmocnić kościelną infrastrukturę. Jeśli jednak to wzmocnienie wymaga takiej relacji z obecnym reżimem kubańskim, która wyklucza zdecydowane, głośne i widoczne katolickie poparcie dla prześladowanych kubańskich działaczy praw człowieka, tworzących rdzeń postkomunistycznego, przyszłościowego społeczeństwa Kubańczyków, misja ewangeliczna Kościoła na Kubie „po epoce Castro” może być poważnie zagrożona. Budowanie i jednoczesne stawianie oporu, a przez to przyspieszanie zmian na rzecz przyszłości po Castro to wyzwanie dla katolicyzmu kubańskiego, który będzie musiał stawić czoła trudnemu zadaniu „nawrócenia” Kuby na XXI wiek. Kościół lokalny powinien otrzymać mocne wsparcie Stolicy Apostolskiej w obu aspektach tego zadania – budowaniu i stawianiu oporu.
Do tego dochodzi kwestia odwilży w relacjach Stolicy Apostolskiej z Chińską Republiką Ludową. Nie jest tajemnicą, że wyżsi dyplomaci watykańscy długo dążyli do pełnej wymiany dyplomatycznej z ChRL na poziomie ambasadorskim. Uważa się, że zapewni to Kościołowi katolickiemu pewniejszą pozycję, gdy Chiny będą decydować o jego przyszłości. Także w tym przypadku są ewangeliczne kwestie, które należy wziąć pod uwagę. Pełne stosunki dyplomatyczne pomiędzy Stolicą Apostolską a ChRL będą wymagały od Watykanu zerwania dyplomatycznych więzi z Tajwanem – pierwszą chińską demokracją w 5000-letniej historii tego kraju. Demokratyczne przemiany w Chinach kontynentalnych nie są przesądzone, ale reżimy komunistyczne są z natury czymś niestałym – zwłaszcza jeśli opierają się na sporej klasie średniej, która nie będzie w nieskończoność godzić się z tym, że pozbawiono ją praw obywatelskich. Bez względu na to, czy i kiedy dojdzie do chińskiej rewolucji demokratycznej, na przeszkodzie w ewangelizacji Chin mogą stanąć zarówno zbyt duże przywiązanie do słabnącego reżimu komunistycznego, jak i długa historia prześladowania chrześcijan i zwolenników demokracji. Kiedy Chiny otworzą się w pełni na świat – będą największym polem dla misji chrześcijańskich od czasu, gdy Europejczycy przybyli na zachodnią półkulę w XVI w.
Możemy być pewni, że ewangelikalni protestanci i mormoni, którzy nie będą się przejmować dyplomatycznymi kontaktami z ChRL, już myślą intensywnie nad misjami w postkomunistycznych Chinach. Katolicy też powinni się nad tym zastanowić, jak wykorzystać domniemane korzyści z układu Watykanu z reżimem w Pekinie do pokonania możliwych przeszkód dla nowej ewangelizacji postkomunistycznych Chin.
George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie.
Tłum. Katarzyna Grygierczyk
George Weigel