Jeśli nie przedstawimy Mu historii choroby, nie będzie wiedział, biedak, w jaki sposób zareagować?
05.02.2015 16:30 GOSC.PL
Gdy pastor Bill Johnson modlił się kiedyś nad osobą chorą na raka, jego kolega po fachu Randy Clark rzucił: „Bill, przysłuchuję się słowom, które wypowiadasz, i mam wrażenie, że tobie wydaje się, że twoje miłosierdzie jest większe od miłosierdzia Jezusa! Skoro aż tyle Mu mówisz, wyjaśniasz, opowiadasz o tej chorobie z detalami. Przecież to Jemu bardziej zależy na szczęściu i zdrowiu tej osoby!”.
Dla Johnsona, jak sam opowiada, było to objawienie, przełom w podejściu do modlitwy wstawienniczej.
Często widzę, że zachowujemy się podobnie. Ktoś, kto nas słucha może mieć wrażenie, że nasze miłosierdzie jest większe niż to, co ma do zaoferowania Jahwe-Rafa („Bóg, który uzdrawia”). Przedstawiamy Jezusowi z detalami „historię choroby” tak, jakby sam tego nie dostrzegał, jakby był dzieckiem specjalnej troski. Jeśli Mu nie powiemy, nie będzie, biedak, wiedział, w jaki sposób zainterweniować.
Zapomnijmy o całym tym szlochaniu i chlipaniu. Bądźmy nieustępliwi, wierni jak wdowa, ale nie zanudzajmy Go detalami. Jego imię brzmi El-Roi: „Bóg który widzi”, a syn marnotrawny przekonał się na własnej skórze, że widzi z daleka.
Wzorem modlitwy wstawienniczej jest dla mnie jedno krótkie zdanie wypowiedziane przez Maryję. Gdy zobaczyła, że impreza weselna w Kanie „dogorywa”, rzuciła krótkie: „Nie mają już wina”. Koniec, kropka. Nie tłumaczyła: „Słuchaj: „niektórzy lubią wytrawne, inni półsłodkie, a parę kobiet po czerwonym ma migreny”. Przedstawiła stan faktyczny. „Czy to moja sprawa?” – zapytał Jezus. „Tak, Twoja”. Co miał zrobić, Mama kazała…
Pamiętajmy o tym. Przy modlitwach, Nowennie pompejańskiej, litaniach. Bóg widzi. Nie zachowujmy się tak, jakby to nasza modlitwa miała otworzyć Mu oczy.
– Masz prawo korzystać ze wszystkiego, co Bóg obiecał swoim dzieciom. On powiedział, że twoja modlitwa jest wysłuchana z powodu imienia Jezus – nie ma wątpliwości Ulf Ekman. – Nie musisz krzyczeć, skakać lub płakać czy miotać się po podłodze, aby coś od Niego dostać. Powinieneś tylko wierzyć w imię Jezus. Jezus nie musi modlić się za ciebie, tylko z tobą. On jest twoim »adwokatem« w niebie. Kiedy wypowiadasz Jego Imię, mówi: »To jest ważna sprawa! Ja przelałem swoją krew i dałem mu swoje imię. Ojcze, obiecaliśmy, że jeżeli użyje mego imienia, otrzyma to, czego pragnie«. »Tak, Amen« — mówi Ojciec. »Dajmy mu to!« To dzieje się właśnie w taki sposób”.
Marcin Jakimowicz