Proces, jaki wytoczył obrońcom życia ze stolicy Podkarpacia szpital Pro-Familia, może mieć dla placówki opłakane skutki.
Cała sprawa ciągnie się od końca 2013 r. Wówczas szpital Pro-Familia postanowił, że zacznie wykonywać aborcje. Nie poinformował o tym położnych, które mają prawo odmówić udziału w tym procederze, powołując się na klauzulę sumienia. Przeciwko wykonywaniu tam aborcji i nierespektowaniu klauzuli sumienia zaczęli protestować obrońcy życia skupieni wokół rzeszowskiego oddziału Fundacji PRO. Organizowali pikiety pod szpitalem, dużymi centrami handlowymi i przed domami lekarzy. Szpital wystąpił na drogę sądową przeciwko Jackowi Kotuli i Przemysławowi Syczowi, reprezentantom obrońców życia. Wytoczył przeciwko nim wszystkie możliwe prawne armaty. Na początku było to postępowanie cywilne, a teraz toczy się postępowanie karne z art. 212 kodeksu karnego. Mówi on o przestępstwie zniesławienia, polegającym na „pomawianiu innej osoby lub grupy osób, instytucji, osób prawnych lub jednostek organizacyjnych nie mających osobowości prawnej, o takie postępowanie, które może poniżyć ją w opinii publicznej, lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”. Od co najmniej kilku lat toczy się dyskusja, w której eksperci wskazują, że ten artykuł w kodeksie karnym jest jednym z reliktów PRL. I często zamiast do obrony swoich praw służy kneblowaniu oponentów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mariusz Majewski