Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Łk 10,2
Wydaje się, że robotników pracujących w winnicy Pana jest dzisiaj na pęczki. Kościelna aktywność czy służba ewangelizacji wiąże się z niemałą pokusą, by ewangelicznym robotnikiem się poczuć. Jakże wielu dzisiaj w imię Boga i, jak mniemam, dla Boga jest w stanie zrobić wszystko. Z mordowaniem bezbronnych włącznie. Ale nie trzeba być w jakimkolwiek Kościele, by poczuć się jak robotnik. Wystarczy na transparent wrzucić odpowiednie hasło i zacząć z nim dumnie paradować po mieście. Iluż to mamy dzisiaj bojowników o tolerancję, wolność i godność człowieka? Iluż mamy pogromców biedy i fachowców od pokoju? Tylko jakie z tego żniwo? Trzeba by tu walnąć ciężką litanią wszystkich nieszczęść świata. Być robotnikiem Pana to znaczy zapomnieć o sobie. A to dla każdego z nas najtrudniejsza rzecz na świecie. O własnych siłach niemożliwa. Zapraszajmy Boga do tej niemożliwości i ryzykujmy każdego dnia. Warto. Nie można więcej dla siebie uczynić niż o sobie zapomnieć i pracować dla Pana. Naprawdę. Lepiej nam nikt nie zapłaci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk