Warto przeczytać dzisiejsze pierwsze czytanie dwukrotnie.
Pierwszy raz, wyobrażając sobie, że jesteśmy ateistami. Drugi raz, bliżej mentalności czasów powstania tego biblijnego tekstu, z dozą niepewności o aktualne szczęście, gdy ateizm był czymś zupełnie obcym, ale myśl o szczęściu po śmierci dopiero raczkowała i zatrzymywała się na doczesności.
Pierwsza lektura nie napawa optymizmem. Obrazy „bojowania”, „bycia najemnikiem”, „niewolnikiem”, „miesiące męczarni”, „noc, co jest udręką”, wszystko dla niczego i dla nikogo. Totalny bezsens. Mroczny egzystencjalizm bez cienia optymizmu.
Druga lektura, niewiele bardziej optymistyczna, zakłada jednak istnienie jakiejś odpowiedzi, której bohater co prawda nie widzi nadziei i wyzwolenia, ale zakłada, że ona jest. Bo taki też wymiar posiada akt wiary. Jest rzuceniem się tego, co ludzkie, w nieznane z nadzieją, że istnieje coś i przede wszystkim Ktoś, kto pozornemu bezsensowi nadaje sens.
Biblijny Hiob jest postacią, która miała pokazać, że istnieje sens cierpienia, a więc sens tej części ludzkiego istnienia, która – choć przychodziła praktycznie zawsze – była po prostu niechciana. Cierpienie zdawało się nie mieć żadnego sensu i wytłumaczenia. Jedynym wyjaśnieniem był wówczas obraz kary ponoszonej za wcześniej popełnione zło. Ale jak wytłumaczyć zło niezawinione? Odpowiedź Księgi Hioba pokazywała jego kolejny sens. Cierpienie może być próbą dla sprawiedliwego, a takim był przecież Hiob. Jeśli cierpiący wyjdzie z niej zwycięsko, odniesie triumf.
Ale i ta odpowiedź nie zadowalała w pełni, bo brakowało wówczas refleksji o zmartwychwstaniu. Trzeba było w Starym Testamencie refleksji o niezawinionym cierpieniu Sługi Jahwe z Księgi Izajasza, który proroczo zapowiadał cierpienie Pana Jezusa, by zrozumieć, że cierpienie ma jeszcze jeden sens: wynagrodzenie za zło popełnione przez innych. Ten akt nazywamy ekspiacją. Jego owocem jest zbawienie, które przekracza ramy doczesności. Za bramą zmartwychwstania „bojowanie człowieka”, „czekanie zapłaty”, „oczekiwanie świtu w mroku miesięcy męczarni” nabiera zupełnie nowego sensu. Tam „dni jak powiew” przemieniają się i stają się szczęśliwą wiecznością.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski