Dlaczego Kowalski powinien interesować się Izraelem? Czy Bóg uzależnia ponowne przyjście Mesjasza od tego, co dzieje się na tej wyprażonej słońcem ziemi?
Wraz z tymi historycznymi słowami Kościół katolicki oficjalnie kładzie kres wiekowej idei, że Bóg odrzucił naród żydowski, ponieważ oni odrzucili Jezusa. To błędne myślenie, zwane „nauką o zastąpieniu”, wskazujące na to, że to Kościół zajął miejsce Żydów, często znajdowało swój wyraz w podżeganiu katolików przeciw narodowi żydowskiemu. Korzenie Kościoła znajdują się w narodzie żydowskim. Nie można zatem właściwie zrozumieć Kościoła, jeżeli nie rozpoznamy i nie uhonorujemy tych żydowskich korzeni. Zdaniem Petera Hockena zdania te „są niemal tak rewolucjonizujące jak nauczanie o powszechnym dostępie do Pisma Świętego i o godności osoby ludzkiej” – dodaje o. Mariusz. – Stwierdzenie, że Bóg odrzucił Żydów, nie było jedynie błędem teologicznym, był to jednocześnie grzech osądu, ludzkie przywłaszczenie sobie Bożego prawa do osądzania. Tak jak grzech rodzi grzech, tak ten grzech odrzucenia Bożego narodu wybranego prowadzi do dalszych grzechów pogardy i nienawiści. Kiedy nie ma głębokiego nawrócenia, wirus pozostaje wciąż żywy i gotowy do ponownego uderzenia.
I tak od tego nie uciekną!
– Powiedzmy sobie jasno: przymierze Boga z Izraelem nie zostało anulowane – podsumowuje prof. Jan Grosfeld. – Święty Paweł mówi, że zbawienie przychodzi przez Żydów, co wcale nie znaczy – jak chcemy uważać – że zbawienie raz przyszło, a Żydzi zostali skazani na piekło ziemskie i niebieskie. Ono stale przychodzi, także właśnie przez nich. Pan Bóg przez sam fakt wyboru Żydów naznaczył ich historię takim piętnem, że choćby nie wiem, co robili, i tak od tego nie uciekną. Czy obserwując to, co dzieje się z narodem Izraela, tropiąc ślady narodu wybranego, można zgadywać, czy przyjście Jezusa jest bliskie? – Oczywiście! – nie ma wątpliwości Maja Miduch. – Korzenie tego myślenia znajdziemy w Liście do Rzymian. Przyjdzie czas, gdy Bóg z powrotem wszczepi obcięte gałązki. Izrael rozpozna swojego mesjasza. Pamiętajmy, że Jezus, który płakał nad Jerozolimą, zawołał: „Nie ujrzycie Mnie odtąd, aż powiecie: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”, więc jako chrześcijanom, którzy czekają na przyjście Pana, powinno nam zależeć na świętości Izraela. List do Rzymian przypomina: jeśli zaczyn jest święty, całe ciasto jest święte. A to Izrael jest zaczynem!
– O co się modlicie w czasie wspólnotowych spotkań? Za państwo Izrael? To najbardziej skłócona społeczność świata, tygiel, beczka prochu. Sami chasydzi nie akceptują nawet zasadności istnienia państwa. Prosicie wprost o to, by Izrael rozpoznał w Jezusie Mesjasza? – pytam Maję Miduch. – Nie mieszamy się w politykę, modlimy się za naród żydowski – odpowiada biblistka. – Wierzymy, że ten naród ciągle nosi w sobie wybranie, którego Bóg dokonał, i że ma to znaczenie dla czasów, w których żyjemy. Czasem słyszę: „Popatrz, co się tam dzieje. Kobieta, która idzie do izraelskiej armii, ma refundowaną aborcję, spójrz na krwawy konflikt z Palestyńczykami. I ty chcesz błogosławić takiemu państwu?”. Gdy słyszę takie głosy, odpowiadam: przepraszam bardzo, a co działo się z Izraelem za czasów proroków? Za czasów Jeremiasza, Izajasza, Ozeasza? Czym była prostytucja sakralna? Czy Izraelici nie składali pogańskim bożkom ofiar ze swych dzieci? A mimo wszystko Bóg się od nich nie odwrócił, tylko na wszelkie sposoby chciał ich wyciągnąć z tego bagna. Więc jeśli „źle się dzieje w państwie izraelskim”, to tym bardziej chcę się modlić za ten naród. O co się modlimy? Pan Bóg wie najlepiej, co jest Izraelowi potrzebne. Ma wobec swego ludu plan. Więc prosimy o to, by go wypełnił. A On naprawdę wie, co robi…
Marcin Jakimowicz