O pielgrzymce na Wschód Europy mówi jeden z braci ze wspólnoty Taizé.
Gdy sytuacja na Ukrainie zaostrzyła się, a na Majdanie zaczęli ginąć ludzie, kilku braci z Taizé pojechało do Kijowa, aby być z Ukraińcami w tym trudnym czasie. Publikujemy przeprowadzoną w czasie ESM w Pradze rozmowę z jednym z braci z Taizé, który był w Kijowie kilkukrotnie.
Weronika Pomierna: W czasie Europejskiego Spotkania Młodych w Pradze bracia z Taizé zaproponowali młodym ludziom udział w nietypowym wyjeździe. Około stu młodych Europejczyków z różnych krajów pojedzie na Ukrainę i do Rosji. Skąd ten pomysł?
Brat Alois powiedział do młodych: „Są wśród nas młodzi ludzie z Rosji i Ukrainy, przedstawiciele różnych Kościołów. Dzielimy z nimi przekonanie, że Chrystus jest naszą nadzieją i naszym pokojem. Razem z kilkoma spośród moich braci i grupą młodych ludzi z różnych krajów Europy, odwiedzimy ich jako pielgrzymi, żeby wspólnie obchodzić Zmartwychwstanie Pańskie podczas Wielkanocy Prawosławnej, 12-go kwietnia.” Do wioski Taizé przyjeżdża od kilku lat coraz więcej młodych z Ukrainy. To samo dotyczy spotkań w grudniu. Na ESM w Strasbourgu było ich naprawdę sporo. Pamiętasz spotkanie w Parlamencie Europejskim?
Oczywiście. Tam rzeczywiście było ich widać.
A w tym roku w Pradze stanowili drugą najliczniejszą grupę po Polakach. Przyjechało ich prawie 2400 osób. Polaków było ok. 6700.
Słyszałam, że w tym roku do ekipy wolontariuszy, która przyjeżdża 22 grudnia, po raz pierwszy dołączyli młodzi właśnie z Ukrainy. Osiem osób, które chciały pomóc przyjąć tych, którzy przyjechali 27 grudnia.
To prawda. Widać, że więź między Taizé i Ukrainą staje się coraz silniejsza. Gdy sytuacja na Ukrainie zaostrzyła się, a na Majdanie zaczęli ginąć ludzie, zastanawialiśmy się, co my, jako Taizé, możemy zrobić. Odpowiedź była prosta: możemy tam pojechać i być z nimi, szczególnie w tym trudnym czasie wojny. Już w latach 60-tych bracia jeździli na Ukrainę. Spotykali się z chrześcijanami, którzy żyli w bardzo trudnych warunkach.
Kilku pojechało tam w marcu zeszłego roku na parę dni. Tuż po zamieszkach. Byliście tam również jesienią.
Organizowaliśmy modlitwy w duchu Taizé. W kościołach, w domach. Chodziliśmy na nabożeństwa prawosławne. Jesienią do Kijowa pojechał na miesiąc jeden z braci razem z kilkoma młodymi ludźmi, m.in. z Francji i Niemiec. Pojechali tam w ramach małej prowizorycznej fraterni, aby przez kilka tygodni być na miejscu świadkami Ewangelii. Dzielić z mieszkańcami ich radości i cierpienia, modlić się z nimi. Takie małe fraternie istnieją m.in. na Litwie, w Portugali, w Belgii i Francji. Pomyśleliśmy, że może to dobry pomysł, aby taka grupa pojechała też na Ukrainę.
Czy na Ukrainie bardzo czuć podział wewnątrz Kościoła?
Tak. Widać rozłam wewnątrz Kościoła prawosławnego. To bardzo boli. Wielu księży mówiło nam jednak, że młodzi ludzie szukają jedności. To właśnie to pokolenie przyjeżdża do Taizé. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za tak liczny udział na spotkaniu w Pradze. Oni naprawdę mogą nam pokazać co to znaczy być solą ziemi.
Weronika Pomierna