Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak.
Znamy przypowieść o siewcy, który wyszedł siać ziarno: każde z ziaren trafiło na inną glebę i w zależności od cech gleby wzrastało i wydawało owoce lub też obumierało. Tam koncentracja była na glebie, czyli na odbiorcy Ewangelii. Dzisiejsza przypowieść opowiedziana jest bardziej z perspektywy siewcy. On sieje, a ziarno samo kiełkuje i rośnie, a ziemia wydaje plon, on sam nie wie jak. Siewca nie wie, które ziarno i w którym momencie trafi na dobrą glebę, po prostu sieje. Później zaś ziarno, dzięki życiu, które ma w sobie, kiełkuje i rośnie. Zadaniem jednak siewcy nie jest myślenie nad tym, czy to się uda, czy ziarno wzejdzie, czy nie. Zadaniem siewcy jest siać. Głoszenie słowa zawsze przyniesie owoce, czasem od razu, czasem po latach, ale jeśli nie byłoby siania, nic by nie wzeszło. Jak pisze św. Paweł: „Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?”. Głoszenie jest początkiem wszystkiego. Nie bójmy się więc rozmawiać o Bogu, wierze, zbawieniu. Nigdy nie wiemy, które ziarno trafi na dobrą glebę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ireneusz Krosny