Specjalnie dla „Gościa Niedzielnego” najbardziej znany spośród filipińskich hierarchów, kard. Luis Antonio Tagle, podsumowuje podróż apostolską papieża do tego kraju. Mówi też m.in. o tym, jak się poznali z kard. Bergogliem oraz co powinni czerpać wzajemnie od siebie katolicy w Europie i w Azji.
Co w prywatnych rozmowach ojciec święty mówił o trzech dniach spędzonych w Manili i skróconym pobycie w Tacloban?
Kard. Tagle: Papież jest zdumiony i poruszony liczbą ludzi, którzy zbierali się na wydarzeniach z jego udziałem oraz na trasach, którymi przejeżdżał. Podkreśla, że w większości to byli ludzie prości, ubodzy. Powiedział mi, że tylko Bóg mógł tak poruszyć ich serca i sprawić, że stworzyli tak dużą i radosną wspólnotę. Żaden człowieka nie jest zdolny do tego, żeby tak poruszyć serca – mówił mi Franciszek. Jest on przekonany, że ci ludzie przychodzili nie dla niego, ale dla Boga. Drugą rzeczą, którą ojciec święty mocno przeżywa, była wizyta w Tacloban i mocny deszcz oraz wiatr, z którymi tam się spotkał. Nie mógł zrozumieć, dlaczego tajfun nadszedł w momencie, gdy tak bardzo chciał się spotkać z ludźmi, a ludzie z nim. Stwierdził jednak, że ten tajfun, oczywiście znacznie, znacznie słabszy od znanej i strasznej „Yolandy”, był właśnie dla niego. Jego zdaniem, Pan pozwolił mu zobaczyć i odczuć namiastkę tego ogromnego cierpienia, które dotknęło tamten rejon i mieszkających tam ludzi. Na koniec papież powiedział mi, że przyjechał na Filipiny z konkretnym przesłaniem, ale także sam odebrał tutaj lekcję, jak po chrześcijańsku podchodzić do nieszczęść, które przytrafiają się w życiu. Mówił, że to doświadczenie będzie w nim żyło i ma nadzieję, że pozwoli mu ono jeszcze bardziej rozumieć ludzi i solidaryzować się z nimi.
Całość rozmowy z kard. Luisem Antonio Tagle będzie można przeczytać w papierowym „Gościu Niedzielnym:, który ukaże się za 2 tygodnie.
Mariusz Majewski