Niezwykły sklep "Bóg wie co"

W Szczecinie można kupić ubrania i gadżety z chrześcijańskim przesłaniem. Koszulki, bluzy, sukienki, czapki, torebki i inne ubrania z napisem "Bóg wie co" to jeden z głównych punktów oferty sklepu. Można w nim także napić się herbaty, kawy i porozmawiać o sprawach duchowych, a nawet się pomodlić.

- Najbardziej cieszę się, jak do sklepu przychodzą ludzie niewierzący i oni kupują ubrania - podkreśla Sonia Świacka, właścicielka sklepu. - Moim celem jest pokazanie ludziom, którzy jeszcze nie poznali Boga, że my, wierzący, jesteśmy tacy sami jak oni. Chciałabym pokazać też nam wierzącym, że nic nas nie różni poza łaską. Jedni przyjmują ją wcześniej i są w stanie zbliżyć się do Boga, a inni potrzebują czasu - mówiła.

Sonia Świacka dodaje, że jej pragnieniem jest "zbudowanie pomostu pomiędzy jednymi i drugimi i takim pomostem jest sklep, który otworzyła".

Jak sama przyznaje, spotykała się z krytycznymi uwagami pod adresem nazwy sklepu - "Bóg wie co". - Często słyszę ludzi, którzy przechodzą ulicą albo wchodzą do sklepu i pytają dlaczego to się tak nazywa tonem, który wskazuje, że sklep nie powinien się tak nazywać. Osoby wierzące zarzucały mi, że to grzech przeciwko drugiemu przykazaniu "Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremnie" – mówi.

Po konsultacjach i rozważeniu właścicielka sklepu wie, że jest odwrotnie i przez tę markę i jej prawdziwe znaczenie przywraca podstawowe znaczenie tego wyrażenia. - To Bóg a nie człowiek wie co - dodaje.

Kiedyś w sklepie dominikanin pomodlił się za kobietę, która cierpiała od trzech lat na bóle w okolicach żołądka. Bóle ustąpiły - w ten sposób sklep stał się też miejscem pomocy duchowej.

Sonia Świacka zanim przyjechała do Szczecina, szukała Boga w swoim życiu. Najpierw w buddyzmie, kulturze Indian Północnoamerykańskich, na ceremoniach indiańskich. Modliła się i wciąż szukała.

Pierwsze nawrócenie miało miejsce w podróży duchowej na Hawajach, kiedy zgłębiała mistykę indiańską. Jedna z kobiet starszyzny ludu była chrześcijanką i opowiadała o Chrystusie. Sonia zaczęła go wtedy poznawać, czytać Ewangelię, potem były kazania o. Adama Szustaka w Krakowie i wyjście z alkoholizmu.

W Krakowie przez siedem lat pracowała we francuskiej korporacji na stanowisku kierowniczym. Zostawiła to, bo uznała, że chciałaby talenty otrzymane od Boga wykorzystywać w celu, który będzie zbieżny z wyznawanymi przez nią wartościami. Przyjechała do Szczecina i kiedy już skończyły się wszystkie oszczędności zapytała Pana Boga, co ma dalej robić. Następnego dnia powstał pomysł otwarcia sklepu „Bóg wie co”.

« 1 »