Premier Ewa Kopacz zapowiedziała we wtorek, że wyciągnie odpowiednie wnioski po sesji zdjęciowej dla magazynu "Viva!". Magazyn opublikował zdjęcia premier podając informacje m.in. o markach ubrań, w których wystąpiła szefowa rządu.
Premier powiedziała, że była to jej pierwsza taka sesja w tej kadencji. "To była moja pierwsza sesja zdjęciowa. Nie mam żadnego doświadczenia w tych sprawach - powiem szczerze. I też nie jestem osobą chętną do tego rodzaju akcji. Dziś jest mi tylko z tego powodu przykro, wyciągnę z tego odpowiednie wnioski" - powiedziała Kopacz.
Kopacz przekonywała, że dziennikarze wiedzą, że nie jest osobą, która biega po mediach. "Nie jestem też częstym gościem w studio telewizyjnym czy radiowym, ale też wiem, że to jest coś nierozłącznego z wykonywaniem tej funkcji (...). W ciągu trzynastu lat mogłabym może trzy, może cztery takie sesje policzyć. Czyli nie jest to jakieś parcie do tego rodzaju promocji" - powiedziała.
Zaznaczyła, że musi się nauczyć komunikować z mediami, które propozycje takich sesji składają. Obiecała jednocześnie, że wyciągnie wnioski i prosiła dziennikarzy o zrozumienie, że dla niej takie sesje to coś dodatkowego, niekoniecznie aż tak ważnego. "Nie byłam przygotowana na takie konsekwencje. Nie było w tym moich złych intencji absolutnie. Jest mi z tego powodu przykro" - tłumaczyła.
Podkreśliła, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. "Nawet, jeśli takie pomyłki się zdarzają, to ja mogę obiecać, że dołożę wszelkiej staranności - i moje otoczenie - do tego, żeby więcej takie pomyłki się nie zdarzały" - zadeklarowała.
Wydawca dwutygodnika "Viva!" - Edipresse - oświadczył, że w materiale redakcyjnym zawierającym fotografie i wywiad z premier Kopacz informacje o producentach ubrań i biżuterii wykorzystanych do stylizacji zostały podane bez jej wiedzy.
"Jakiekolwiek łączenie osoby Prezes Rady Ministrów Pani Ewy Kopacz z producentami wskazanymi w materiale jest nieuzasadnione. Ubolewamy nad faktem, że w związku z tą kwestią w mediach pojawiły się nieprawdziwe zarzuty wobec Pani Premier oraz Edipresse. Oświadczamy, że sesja z Panią Premier jest wyłącznie materiałem redakcyjnym, a udział Pani Premier w sesji zdjęciowej nie był związany z promowaniem żadnych marek czy produktów innych podmiotów" - czytamy w oświadczeniu.
W wydaniu "Vivy!" z 18 grudnia opublikowano wywiad z premier Kopacz oraz sesję zdjęciową z jej udziałem. W publikacji znalazły się także informacje o markach ubrań i dodatków wykorzystanych podczas sesji oraz adresy sklepów.
Na konferencji prasowej premier była też pytana, czy jest prawdą, że była członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Taką informację podał we wrześniu na Twitterze ówczesny rzecznik PSL Krzysztof Kosiński.
"Uważałam zawsze, że pierwszą moją partią jest Unia Wolności. Okazało się, że znalazłam się w składzie koła ZSL. Chcę to wyjaśnić" - powiedziała premier. Podkreśliła, że nie przypomina sobie tego, więc jest to dla niej "zastanawiające".
Ewa Kopacz zaznaczyła, że jako młody lekarz pracowała na wsi. "Dla mnie nie była wtedy ważna jakakolwiek działalność polityczna, bo wtedy byłam młodym lekarzem i miałam głowę napakowaną ideami, i tak jest do dzisiaj" - podkreśliła.
Zapewniła, że gdy będzie gotowa do wyjaśnień, oczywiście ich udzieli. "Sięgnę do archiwum, odpowiem, jak to się mogło wydarzyć" - powiedziała.
"Jedno jest pewne, gdyby rzeczywiście się tak zdarzyło - bo to było strasznie dawno temu, blisko 30 lat temu - jeśli nawet tak było, to powiem panu jedno zdanie, które chyba powinno to wszystko podsumować - aczkolwiek w moim interesie jest również wyjaśnienie tego: nawet gdyby tak było, to warto było leczyć te dzieci w tym ośrodku" - zwróciła się Kopacz do dziennikarza pytającego o sprawę.
kno/ mmu/ ann/ gma/ malk/