Krytyka wokół singla Boba Geldofa. Wrzucanie 54 krajów "do jednego worka" pod nazwą Afryka tylko szkodzi.
Charytatywny singiel Boba Geldofa na rzecz walki z ebolą wywołał w Afryce falę krytyki. Geldofowi zarzucono m.in. ignorancję.
Piosenkarz po raz czwarty w towarzystwie międzynarodowych gwiazd, takich jak Bono, Coldplay czy One Direction, wydał nową wersję piosenki "Do they know it's Christmas?" - tym razem na rzecz walki z ebolą w Afryce Zachodniej. W dniu rozpoczęcia kampanii piosenka zyskała miano najszybciej sprzedającego się singla w 2014 roku.
Jednak krytycy zarzucają Geldofowi ignorancję, protekcjonalne traktowanie całego kontynentu, powielanie krzywdzących stereotypów. Już sam tytuł piosenki "Do they know it's Chritsmas" (Czy oni wiedzą, że jest Boże Narodzenie) na kontynencie zamieszkanym przez ponad 700 mln chrześcijan brzmi dość absurdalnie.
- To jest Afryka, a nie inna planeta - podsumował takie podejście do sprawy William Pooley, brytyjski pracownik humanitarny, który po wyzdrowieniu z eboli powrócił do pracy w szpitalu w Sierra Leone.
- Ten rodzaj kulturowej ignorancji jest godny pożałowania, a wers piosenki o tym, że śmierć czyha w każdej łzie, to duża przesada - powiedział Pooley w wywiadzie dla radia Times.
Pierwotnie utwór powstał jako reakcja na klęskę głodu, która dotknęła Etiopię 30 lat temu. Piosenka przedstawiała Afrykę jako kraj, w którym nigdy nic nie rosło, w którym nie ma deszczu i rzek. W rzeczywistości nie susza była głównym powodem klęski głodu, lecz wojenna taktyka rządu, który w ten sposób chciał pozbyć się grup etnicznych sprzeciwiających się komunistycznemu reżimowi Mengistu Haile Mariama.
Wśród ekspertów zajmujących się konfliktami w Afryce Wschodniej nadal trwa spór o to, czy pierwsza globalna akcja Live Aid przyniosła więcej szkód czy pożytku. Zwraca się uwagę, że w sieci co jakiś czas pojawiają się zdjęcia zrobione w Etiopii podczas klęski głodu.
- Są ludzie na tym świecie, którzy 30 lat po tej tragedii nadal wyłudzają pieniądze na walkę z głodem, publikując zdjęcia zrobione podczas tamtej katastrofy - mówi Girma Berhanu, etiopski biznesmem, którego rodzina została zamordowana przez reżim. W Etiopii wojna skończyła się ponad 20 lat temu - mówi Etiopczyk.
Jego zdaniem kampanie, które wrzucają wszystkie 54 kraje do jednego worka pod nazwą Afryka, tej Afryce szkodzą, kreując przy tym obraz bezradnego Afrykanina, który bezczynnie czeka na pomoc.
Tymczasem strach przed ebolą wyrządza realne szkody w krajach oddalonych od ognisk choroby nawet o 8 tys. km. W Kenii, Tanzanii czy Ugandzie, gdzie turystyka jest dość istotnym źródłem dochodu, liczba turystów spadła o 30-40 proc.
Sam Geldof na krytykę odpowiedział w wywiadzie dla dziennika "The Telegraph". - Wyluzujcie, to tylko popowa piosenka, a nie rozprawa doktorska.
kab /Polskie Radio/PAP