W 1818 roku w małej austriackiej parafii pierwszy raz zaśpiewano „Cichą noc”. 96 lat później, w samym środku pierwszej wojny światowej, ta kolęda wraz z meczem w piłkę nożną uratowała setki żołnierzy.
Rok 1914. Wybucha wojna. Z racji niespotykanych dotąd rozmiarów zostanie potem nazwana Wielką Wojną, a później I wojną światową. Dążyły do niej niemal wszystkie europejskie mocarstwa. Kiedy 28 czerwca 1914 roku z rąk serbskiego zamachowca ginie Franciszek Ferdynand, austro-węgierski następca tronu, wszystkie strony konfliktu mają już przygotowany system sojuszy, plany mobilizacyjne i wojenne. Ówcześni wojskowi zakładali, że wygra ten, kto pierwszy zdoła sformować armię i zaatakować. System politycznych sojuszy na kontynencie przypominał ustawianie domina. Kiedy Austro-Węgry w odpowiedzi na zabójstwo Franciszka Ferdynanda wypowiedziały 28 lipca wojnę Serbii, domino runęło… a świat stanął w ogniu. Wojna miała trwać krótko. Cesarz niemiecki zapowiadał, że żołnierze wrócą do domu wraz z opadnięciem liści z drzew. W Anglii prognozowano, że konflikt skończy się przed świętami Bożego Narodzenia. Mało kto przewidywał, że wojna potrwa 4 lata i będzie przypominać „mechaniczną rzeźnię”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karol Kloc