Minister środowiska ma zapłacić kilkunastu rolnikom z województwa podlaskiego w sumie 386,6 tys. zł z odsetkami za szkody wyrządzone w ich prywatnych lasach przez łosie - zdecydował w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalając apelację resortu.
Jesienią 2013 roku, po trwającym półtora roku procesie, Sąd Rejonowy dla miasta stołecznego uznał zasadność powództw osiemnastu właścicieli lasów przeciwko Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez ministra środowiska.
Zasądził w sumie 386,6 tys. zł odszkodowania - rolnicy domagali się od 3 tys. zł, nawet do 54 tys. zł odszkodowań za szkody wyrządzone w ich lasach przez łosie.
Minister ten wyrok zaskarżył w całości, a zarzuty resortu związane były m.in. z opinią biegłego i dotyczyły przyjętej metodologii wyceny szkód. W apelacji podniesiono także kwestię braku należytego zabezpieczenia upraw i współpracy z miejscowym nadleśnictwem przez rolników - właścicieli lasów. Pojawia się tam także zarzut niewłaściwej - zdaniem skarżącego - interpretacji przez sąd przepisów prawa łowieckiego.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie apelację ministerstwa środowiska uznał za bezzasadną i oddalił ją. Jak poinformowało PAP biuro prasowe tego resortu, prawnicy ministerstwa będą występowali o uzasadnienie wyroku, choć jeszcze nie jest przesądzone, czy będzie składana kasacja.
Spór sądowy dotyczył szkód wyrządzanych przez łosie w prywatnych lasach. Skarb Państwa wypłaca z budżetu odszkodowania, ale za szkody w uprawach i płodach rolnych, powstałe w obwodach łowieckich polnych i poza nimi, a także w obwodach łowieckich leśnych. Odszkodowania w tym trybie nie dotyczą jednak prywatnych lasów.
Jesienią 2011 roku podlascy rolnicy z okolic Moniek swoje pozwy złożyli w Sądzie Rejonowym w Grajewie, a ten uznał, iż właściwy miejscowo jest sąd w Warszawie.
Rolnicy zdecydowali się na taki krok, bo wcześniej w pojedynczych sprawach zapadły wyroki korzystne dla właścicieli prywatnych lasów, a sądy jako odpowiedzialnego za wypłatę odszkodowań wskazały właśnie ministra środowiska.
W 2010 roku białostockie sądy prawomocnie zasądziły rolnikowi z Downar (Podlaskie) ponad 2,3 tys. zł z odsetkami od Skarbu Państwa. W tym procesie sąd analizował, kto powinien być stroną, bo rolnik wskazał jako pozwanego wojewodę podlaskiego - reprezentanta Skarbu Państwa. Sąd uznał, że za szkody wyrządzone przez łosie w prywatnym lesie powinien zapłacić minister środowiska. Resort to zrobił.
To za tym przykładem (podobny wyrok zapadł też przed sądem w Suwałkach) poszli inni podlascy rolnicy, także składając pozwy przeciwko resortowi środowiska. Proces w pierwszej instancji przed stołecznym sądem trwał wiele miesięcy, bo wymagał m.in. powołania biegłych, którzy wyceniali wartość szkód w prywatnych uprawach leśnych właścicieli z okolic Moniek, gdzie łosie objadają młode pędy sosnowe.
Po wyroku jeden z właścicieli, którzy składali pozwy, powiedział PAP, że sosny w jego lesie nadal "regularnie są podjadane", choć - w jego cenie - zwierząt jest mniej, niż kilka lat temu.
W 2011 roku przygotowywana została na potrzeby Ministerstwa Środowiska strategia gospodarowania populacją łosia, która miała pomóc ministrowi w podjęciu decyzji dotyczących dalszej ochrony tego gatunku w Polsce. Chodzi o to, że populacja łosi powiększa się; zwierzęta wyrządzają coraz więcej szkód, dochodzi też do wypadków drogowych z ich udziałem. Stąd postulaty (m.in. ze środowisk leśników), by resort rozważył zniesienie (np. miejscowo) moratorium na odstrzał łosi.
Moratorium obowiązuje od 2001 roku. Jednocześnie formalnie łoś nie jest zwierzęciem objętym ochroną, a znajduje się na liście zwierząt łownych.
W lipcu tego roku resort środowiska ogłosił, że po konsultacjach społecznych wstrzymał prace nad nowelą rozporządzenia ws. określenia okresów polowań na zwierzęta łowne. Dotyczyło ono m.in. czasowego przywrócenia polowań na łosie.
Część organizacji społecznych, które brały udział w konsultacjach dotyczących rozporządzania, podawała w wątpliwość dane statystyczne dotyczące populacji łosi w Polsce. Projekt czasowego przywrócenia polowań na łosie spotkał się też z ostrą krytyką części naukowców.
Resort informował też wówczas, że przed ostateczną decyzją ws. ewentualnego zniesienia moratorium na odstrzał raz jeszcze zostanie oszacowany stan populacji łosia w Polsce.