W archidiecezji Granady aresztowano kilku księży pedofilów. Lewicowe media, korzystając z okazji, chcą zniszczyć arcybiskupa.
25.11.2014 14:20 GOSC.PL
O sprawie napisała już u nas „Gazeta Wyborcza”. Początek zamieszczonego tam tekstu jest bardzo wymowny: „W Hiszpanii trwa śledztwo w sprawie seksualnych nadużyć księży z Granady. Ofiara bezskutecznie skarżyła się w archidiecezji – dopiero osobista interwencja papieża i skarga pokrzywdzonego do prokuratury uruchomiły dochodzenie do prawdy”.
Widać od razu, że głównym tematem informacji nie jest sama afera, lecz domniemane „zagrzebywanie sprawy pod dywan” przez arcybiskupa. Tymczasem fakty są takie, że abp Francisco Javier Martínez, gdy tylko dowiedział się o oskarżeniach, wszczął w archidiecezji śledztwo i już w połowie października suspendował trzech podejrzanych księży. Dalsze posunięcia arcybiskupa zostały wstrzymane na prośbę pokrzywdzonego i na wniosek prokuratury, którzy nie chcieli, by działania dyscyplinarne w archidiecezji utrudniały prokuratorskie dochodzenie.
Pokrzywdzony – obecnie 24-letni mężczyzna – najpierw napisał list do papieża, a dopiero potem do arcybiskupa. Franciszek do pokrzywdzonego zadzwonił i przepraszał go w imieniu Kościoła, ale śledztwo w archidiecezji zaczęło się po spotkaniu arcybiskupa z ofiarą nadużyć seksualnych, a nie po interwencji z Watykanu. Abp Martínez działał szybko, konsekwentnie i bez najmniejszej tolerancji dla domniemanych sprawców przestępstwa. Sam pokrzywdzony (który zachowuje anonimowość) przez swego adwokata dziękował za to niedawno w mediach hiszpańskiemu Kościołowi.
Sprawa wypłynęła w mediach w połowie listopada, akurat „przypadkiem” wtedy, gdy abp. Martíneza nie było w archidiecezji. Od razu więc „poszła w świat” informacja, że arcybiskup „był nieuchwytny”. Od razu też, powołując się na „anonimowe źródła watykańskie”, zaczęły się spekulacje, że „papież jest niezadowolony z bierności arcybiskupa w tej sprawie” i „bardzo możliwe, że wkrótce go odwoła”. Powszechnie powtarzane było kłamstwo, że arcybiskup zaczął działać dopiero po osobistej interwencji papieża i skierowaniu sprawy do prokuratury. Czytelnik mógł wręcz odnieść wrażenie, że abp Martínez próbuje chronić przestępców.
Ta nagonka na abp. Martíneza jest zrozumiała dla każdego kto zna hiszpański Kościół. Metropolita Granady jest uważany przez lewicę za „ultrakonserwatystę”. Bardzo często wypowiadał się zdecydowanie w obronie życia i był za to ostro atakowany przez media. Teraz pojawiła się znakomita okazja, żeby go zniszczyć.
„Gazeta Wyborcza” wzięła udział w tej nagonce. W swoim tekście oparła się na portalu „Religión Digital”, który jako pierwszy napisał o aferze. Portal ten jest znany w Hiszpanii ze swej „postępowości”. Jest nawet tak postępowy, że sprzeciwiał się kanonizacji „ultrakonserwatywnego” papieża Jana Pawła II.
Domniemani pedofile to trzej księża i jeden świecki, którzy wchodzili w skład nieformalnej „wspólnoty” zwanej Clan de los Romanones (od imienia Roman – lidera grupy). Prokuratorskie śledztwo ustali, czy pozostali członkowie grupy (dalszych sześciu księży i jeden świecki) wiedzieli o pedofilii kolegów. Zacietrzewienie „postępowe” portalu „Religión Digital” jest tak znaczne, że opisując domniemanych pedofilów przedstawił ich jako księży o poglądach ultrakonserwatywnych, nie podając żadnych argumentów za tą tezą. Jest to o tyle zabawne, że w tym samym zdaniu Religión Digital informuje, że podejrzani księża prowadzili „bardzo nowoczesny styl życia”, nie uznawali noszenia nie tylko sutanny, ale nawet koloratki. „Gazeta” czujnie nie powtórzyła więc podejrzeń o „ultrakonserwatywne poglądy”.
Leszek Śliwa