Zaczyna się Adwent, a ja o wyborach. Niestety, od tego tematu nie da się uciec.
Tym bardziej że winny jestem przeprosiny. W numerze sprzed tygodnia podaliśmy nieprecyzyjne wiadomości o wyborach samorządowych. Za dobrą monetę wzięliśmy dane z oficjalnego komunikatu Państwowej Komisji Wyborczej, ogłoszonego w powyborczy poniedziałek o godz. 15.00. Wtedy chyba tylko wtajemniczeni zdawali sobie sprawę z czekającego Polskę zamieszania. Jak wiadomo, oficjalne wyniki pojawiły się dopiero sześć dni później, w sobotę wieczorem, a i tak nie wszystkie. Do całej masy informacji kompromitujących wybory samorządowe dorzucę jeszcze jedną. W kolejny poniedziałek, a więc 24 listopada, naszej redakcji nie udało się uzyskać w PKW pełnej informacji o procencie nieważnych głosów oddanych w wyborach do sejmików w rozbiciu na województwa. Podkreślę, że było to dwa dni po podaniu ostatecznych i jakoby całościowych wyników. A przecież pytaliśmy o prostą rzecz. Skoro PKW podała informację o nieważnych głosach do sejmików, wynoszących w skali kraju 17,93 proc., to musiała mieć dane z poszczególnych województw. Tydzień po wyborach w PKW nie było jednak urzędnika, który byłby w stanie przekazać tę oczywistą informację. I jak tu nie stracić wiary w rzetelność oficjalnych wyników… Po tym, co stało się z wyborami, sytuacja Polski bardzo się pogorszyła. Ale żeby wyjść poza narzekanie, warto dostrzec w tym ciemnym tunelu światełko. A wydaje mi się, że ono jest. Otóż gdyby nie katastrofalna w skutkach awaria systemu informatycznego, być może inne nieprawidłowości wyborcze zostałyby znowu niezauważone lub przemilczane. To właśnie przedłużające się oczekiwanie na wyniki pozwoliło dostrzec a to brakujące karty, a to znikające głosy. Gdyby program informatyczny zadziałał sprawnie i Komisja podałaby wyniki dajmy na to w poniedziałek czy we wtorek rano, kto wie, czy inne błędy zostałyby zauważone. PiS by protestowało, ale kto by tam słuchał. Jednak stało się inaczej. Tydzień oczekiwania pozwolił zauważyć wiele niedociągnięć. Wybory w Polsce już nigdy nie będą takie same. Może zatem zapaść systemu informatycznego jest swego rodzaju błogosławioną winą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk