Filmów o podobnym przesłaniu w kinach nie zobaczymy. Bo któż jeszcze dzisiaj mówi o czystości?
24.11.2014 08:30 GOSC.PL
A jednak „Karolina” Dariusza Reguckiego trafiła w tym tygodniu do kin. Nie wszystkich, ale wybranych. Dobre i to. Fabularnych filmów o tematyce religijnej w Polsce prawie się nie kręci. Chociaż „Karolina” nie jest filmem do końca udanym, warto go obejrzeć z kilku powodów. Nie tylko ze względu na temat.
Film nie jest biografią błogosławionej Karoliny Kózkówny. Ma charakter uniwersalny. Reżyser swoją opowieść osadził we współczesności, która miesza się z przeszłością. Bohaterkami wątku współczesnego, zresztą niejedynego w filmie, są dwie osiemnastolatki, Kasia i Magda, które właśnie kończą liceum filmowe. Potrafią znakomicie połączyć dobrą zabawę z nauką. Mają wspólnie przygotować etiudę filmową, ale ponieważ nie mogą dojść do porozumienia w sprawie tematu, narzuca go im nauczyciel. Buntują się. Kózkówna? A kto to jest? Interesują je przecież ważne współczesne tematy, a nie jakaś dziewczyna z początków XX wieku, która dała się zabić, broniąc się przed gwałtem. Nie mają jednak wyjścia. W filmie znajdziemy także nieszablonowo przedstawione wątki dotykające problemów związanych z religią - małżeństwa, powołania kapłańskiego i utraty wiary. To także opowieść o sile modlitwy.
„Karolina” jest filmem również wyjątkowym ze względu na sposób realizacji. To produkcja w pełni niezależna, z udziałem znanych aktorów, w tym Jerzego Treli i Doroty Pomykały. Film powstał poza zbiurokratyzowanym systemem produkcji, wyłącznie dzięki ofiarności wielu prywatnych darczyńców. To dobry prognostyk na przyszłość. W USA filmów o tematyce religijnej poza systemem wielkich studiów kręci się wiele. Zajmują się tym powołane w tym celu chrześcijańskie studia filmowe. Realizacja filmu niezależnego, na odpowiednim poziomie, dzięki postępowi techniki filmowej stała się dzisiaj łatwiejsza niż kiedyś. Jednak nie da się tego zrobić bez odpowiednich środków finansowych. Okazało się, że i w Polsce można.
Edward Kabiesz