Internetowa baza rodzin "Szlachetnej Paczki" została otwarta w sobotę, 22 listopada. Z tej okazji ulicami Krakowa przeszedł "paczkowy" marsz. Prowadził go ks. Jacek "Wiosna" Stryczek.
Historie rodzin, których trudna sytuacja może zależeć od losowych nieszczęśliwych wypadków, choroby czy niepełnosprawności. Może też być związana po prostu ze starością i samotnością.
Wszystkie są jednak przejmujące. Za serce łapie też prostota marzeń i potrzeb, o których członkowie rodzin objętych opieką "Paczki" opowiadają wolontariuszom.
73-letnia pani Czesia marzy o piecyku elektrycznym i ciepłej kurtce. Jest jej zimno w małym, zniszczonym domu bez łazienki, w którym mieszka sama. Boryka się z samotnością od 12 lat. Wtedy tragicznie zmarła jej córka. Boże Narodzenie jest od tego czasu najtrudniejszym czasem w roku, nie tylko dlatego, że marznie chłód. Wtedy bardziej niż zima za nieuszczelnionym oknem, doskwiera jej samotność.
Część ubrań pani Paulina musiała wyrzucić, bo zagrzybiały. Tak samo zabawki, a z tymi było najtrudniej rozstać się trójce maluchów, szczególnie 5-letniej Ani.
Paulina razem z mężem, Józkiem, utrzymuje pięcioosobową rodzinę z niskiej pensji Józka i jeszcze niższego zasiłku. W mieszkaniu cały czas pojawia się grzyb. To chyba wina pękających rur. Do tego Józek przez jakiś czas nie mógł pracować, bo nabawił się kontuzji nogi. W tym czasie zepsuła się pralka, a skąd wziąć pieniądze na nową? Paulina pierze więc wszystko ręcznie, choć tak bardzo boli ją kręgosłup. Ma przepuklinę i trzecią grupę inwalidzką, ale na leki dla niej już nie wystarcza. Najważniejsze są dzieci, a one też potrzebują lekarstw. Synek ma nadczynność tarczycy, a młodsza córka - atopowe zapalenie skóry i epilepsję z autoagresją. Dlatego przydałyby się specjalne kosmetyki. I pralka. Pralka załatwiłaby sprawę. Dzieci ucieszyłyby się też z czekoladowego kremu do chleba.
W Małopolsce oprócz pani Czesławy i Pauliny z Józkiem i dziećmi, na pomoc czekają 1282 rodziny, a w całej Polsce w bazie "Paczki" jest ponad 17,5 tys. rodzin.
Justyna Tomaszewska