Co musiałoby się wydarzyć, by pogrążone w odmętach „nic-się-nie-stania” elity tego kraju zobaczyły, jak głębokie to odmęty? Nic. Na czekoladowe orły nie ma mocnych.
20.11.2014 20:35 GOSC.PL
W uszach brzmią jeszcze wczorajsze słowa Bronisława Komorowskiego (prezydenta RP): „Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów, na przykład przez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności powtórzenia wyborów. To odmęty szaleństwa”. Nawet zagorzali przeciwnicy głowy państwa (sic!) przecierali oczy i uszy ze zdumienia: on naprawdę to powiedział? Bo cóż z tego, że pod względem prawnym – jak przekonują konstytucjonaliści – nie ma możliwości powtórzenia wyborów samorządowych w skali całego kraju? A czy pod względem prawnym możliwe jest uznanie ich ważności, gdy kolejne doniesienia świadczą o całkowitej farsie, błędach, przekrętach i zupełnym nieprzygotowaniu do ich przeprowadzenia przez komisję leśnych dziadków?
Dziś prezydent powinien dodać, że w odmętach szaleństwa pogrążona jest również Najwyższa Izba Kontroli. Oto bowiem okazało się, że po zaledwie kilkudziesięciu godzinach przyspieszonej kontroli w Państwowej Komisji Wyborczej, kontrolerzy NIK (być może ostatniej jeszcze działającej instytucji państwowej) mówią wprost i jednoznacznie: PKW nie jest gotowa do przeprowadzenia wyborów prezydenckich i parlamentarnych w przyszłym roku! To jak rozumiem, również odmęty szaleństwa?
Jest pewna specyficzna kategoria elit, która największą kompromitację potrafi nie tylko zbagatelizować, ale wręcz uderzyć nią w tych, którzy ośmielają się mówić głośno, że król jest nagi. I nigdy w takich sytuacjach nie wiem, czy to rzeczywiście odmęty słodkiej czekolady, z której stworzyli sobie „polskiego orła”, nie pozwalają im dostrzec tego, co się dokoła dzieje, czy też to świadoma destabilizacja na zlecenie. Nie wiem, co gorsze.
Oczywiście można powtarzać, że nic się nie stało, kiedy członkowie PKW nie pierwszy raz na szkolenie przed wyborami pojechali do Moskwy, gdzie rad udzielał znany jako „czarodziej Kremla” kacyk. Można. Można zorganizować wybory, które nie spełniają żadnych standardów jakiejkolwiek demokracji, a o tonięcie w odmętach szaleństwa oskarżać tych, którzy to widzą. Można. Najgorsze jest to, że nie ma rzeczy, która takie elity byłaby w stanie obudzić z czekoladowego letargu. Skoro czekoladowy orzeł jeszcze się nie rozpłynął, to znaczy że jeszcze może.
Jacek Dziedzina